Więcej

Skrócony dystans regat wioślarskich podczas igrzysk 2028 budzi kontrowersje

Skrócony dystans regat wioślarskich podczas igrzysk 2028 budzi kontrowersje
Skrócony dystans regat wioślarskich podczas igrzysk 2028 budzi kontrowersje PAP/EPA/JEAN-CHRISTOPHE BOTT
Przy okazji igrzysk olimpijskich w Los Angeles nietypowe wyzwanie czeka wioślarzy. Walka o medale będzie toczyć się na dystansie 1500 m, a w kwalifikacjach - na 2000 m. Wśród trenerów i zawodników opinie są raczej krytyczne, ale wielu ocenia, że krótsze wyścigi spodobają się kibicom.

W lipcu międzynarodowa federacja ostatecznie wyznaczyła Long Beach Marine Stadium na gospodarza olimpijskich regat wioślarskich w 2028 roku. Jak tłumaczył wówczas szef World Rowing Christophe Rolland, ten wybór pozwoli zawodnikom mieszkać i występować w "sercu igrzysk". Jedyną alternatywą było jezioro Perris, co najmniej trzy godziny drogi na wschód od Los Angeles.

"Osobiście uważam, że to trochę nietrafiony pomysł, ale z drugiej strony uciekłby nam ten duch olimpizmu, gdyby wioślarze musieli rywalizować 300 km od wioski olimpijskiej" - skomentował dla PAP mistrz olimpijski z Pekinu w czwórce podwójnej Marek Kolbowicz.

W wiadomości e-mail przesłanej PAP World Rowing potwierdziła, że tylko regaty olimpijskie i paralimpijskie będą rozgrywane na 1500 m. "Inne imprezy, w tym regaty kwalifikacyjne w 2027 i 2028 roku, odbywać się będą na standardowym dystansie 2000 m" - dodano.

Były konsultacje w sprawie dystansu czy nie?

To rozwiązanie zaskakujące m.in. dla Kolbowicza. "W roku olimpijskim mamy regaty kwalifikacyjne, które rozgrywane będą na 2000 m, a za dwa miesiące będziemy rywalizować już na dystansie o 500 m krótszym. Nie wiem, czy te wszystkie kwestie były konsultowane z zawodnikami i trenerami. Nawet też nie będzie jakieś próby, możliwości startu na tym nowym dystansie" - zauważył.

Światowa federacja zapewniła, że kwestia skrócenia dystansu była poruszana wielokrotnie, w tym podczas corocznego kongresu federacji w latach 2018-22.

"Nie było zastrzeżeń ani protestów ze strony wioślarzy, krajowych federacji ani narodowych komitetów olimpijskich. Zaobserwowaliśmy komentarze w mediach społecznościowych, w których wyrażano zaniepokojenie, ale w ogólnym rozrachunku większość opinii była pozytywna" - zapewniono.

Jednak prezes Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich (PZTW) Adam Korol, złoty medalista z Pekinu w czwórce podwójnej, w rozmowie z PAP przyznał: "Zostaliśmy w zasadzie postawieni przed faktem dokonanym".

"Trzeba się do tego dostosować. Cały świat, wszystkie federacje znajdują się w tym samym położeniu. Gorzej byłoby, gdyby zostało to ogłoszone w ostatniej chwili, a w tej sytuacji możemy się do tego odpowiednio przygotować" - dodał.

Nie ukrywał, że gdyby taką zmianę musiał przyjąć jako zawodnik, nie czułby się z nią zupełnie komfortowo. "Na pewno wywołałoby to duże zdziwienie. Przygotowania musiałyby toczyć się w inny sposób, na znacznie wyższej intensywności. Wyścigi trzeba byłoby rozgrywać inaczej taktycznie. Dostosowanie treningów najpierw pod kwalifikacje, a potem pod regaty olimpijskie, byłoby dużym wyzwaniem dla wioślarzy i trenerów" - podkreślił.

"Absolutny obłęd"

Tuż po ogłoszeniu decyzji przez World Rowing krytycznie w mediach wypowiedziała się doświadczona Austriaczka Magdalena Lobnig, m.in. brązowa medalistka z Tokio w jedynkach.

"To wymaga zupełnie innego rodzaju treningów. Mnie to już wprawdzie nie będzie dotyczyć, ale to absolutny obłęd. To tak, jakby ktoś powiedział sprinterom: Teraz będziecie biegać na 60 m. Jak nie było morza (w Paryżu - PAP), to żeglarstwo odbywało się w Marsylii, a surferzy rywalizowali na Tahiti. A to, co chce zrobić nasz sport, jest bezczelne. To po prostu żart" – oceniła 34-letnia zawodniczka.

O konieczności wprowadzenia zmian w treningach wspomniał też w rozmowie z PAP Marcin Witkowski, były trener żeńskiej kadry Polski, obecnie pracujący z reprezentacją Niemiec. Przypomniał, że w przeszłości kobiety rywalizowały na dystansie 1000 m.

"Były to wówczas mocniejsze fizycznie, bardziej krępe zawodniczki, bowiem większe znaczenie odgrywała siła niż wydolność. Z punktu widzenia przygotowania fizycznego na dystansie 1500 m wydolność będzie miała cały czas ogromne znaczenie, natomiast może wzrośnie rola siły. Ze względu na krótszy dystans na pewno wzrośnie tempo wiosłowania i trzeba będzie nastawić się na bardzo agresywne wiosłowanie od samego startu. I, co istotne, nie będzie zbyt wiele czasu na odrobienie strat" – analizował.

Także zdaniem Kolbowicza siła może mieć większe znaczenie w Los Angeles.

"Będzie większy nacisk na siłę, ale wydolność wciąż będzie odgrywała największą rolę. Wyścig będzie krótszy mniej więcej o półtorej minuty. Nie spodziewam się jakichś niespodzianek, wszyscy są w tym samym punkcie, mają tyle samo czasu na przemyślenie i będą walczyć na tym samym dystansie. Nie sądzę, by to zaburzyło dotychczasowy układ sił" - ocenił.

Witkowski zakłada, że przez najbliższe trzy lata większość szkoleniowców nie będzie zmieniać treningów pod kątem krótszego dystansu. Przynajmniej nie mówi się o tym na razie w niemieckim środowisku wioślarskim.

"W 2027 roku będziemy mieć mistrzostwa świata, które są główną kwalifikacją do igrzysk, i tam będziemy ścigać się na dwa kilometry. I tak naprawdę wcześniej niewiele będzie można zrobić. Wydaje mi się, że gdy już będziemy wiedzieć, które osady zakwalifikowały się na igrzyska, to wtedy będzie można wdrożyć pewne zmiany w treningu" – podkreślił.

Krótszy dystans lepszy dla kibica?

Jak zauważył, ze zmiany dystansu może wyjść coś pozytywnego, przynajmniej z punktu widzenia kibica.

"Generalnie już wcześniej w wioślarstwie mówiono o skróceniu dystansu, żeby uatrakcyjnić wyścigi. Przykładem są kajaki, gdzie na 200 czy 500 m o wyniku decydują ułamki sekund i fotofinisz. W wioślarstwie stawka jest bardziej rozciągnięta" – podsumował szkoleniowiec, który z polskimi osadami zdobył trzy medale olimpijskie.

Pięciokrotny olimpijczyk Mikołaj Burda, mistrz świata w czwórce bez sternika (2019) i brązowy medalista w ósemce (2014), także uważa, że skrócony format będzie atrakcyjniejszy dla kibiców.

"Wyścigi będą krótsze nawet o półtorej minuty i to na pewno będzie bardziej widowiskowe, ale można też się spodziewać innych wyników. Zmienią się przygotowania i specyfikacja wysiłku fizycznego, bo będzie on o 25 procent krótszy. Nie jest powiedziane, że wygrywać będą faworyci. Mogą być niespodzianki, choć do końca nie wiadomo, jak każdy będzie reagował. Tym bardziej jeśli wcześniej nie będzie żadnych oficjalnych zawodów na 1500 m, bo wiadomo, że zawsze inaczej pływa się na treningach, a inaczej gdy dochodzi napięcie związane z zawodami" - powiedział PAP Burda.

Jego zdaniem rywalizacja w Los Angeles może być precedensem, a pozytywne opinie kibiców mogą sprawić, że dystans zmieni się też w innych zawodach. "Dla mnie wioślarstwo to jest 2000 m a 1500 m to już coś trochę innego. Ale dla kibiców na pewno będzie ciekawiej. Być może będą towarzyszyć wioślarzom na całej długości toru, nie tylko na finiszu, doping będzie dla zawodników bardziej słyszalny. Ale niewątpliwie dla trenerów będzie to spora zagwozdka" - podkreślił.

Regaty olimpijskie odbyły się na Long Beach Marine Stadium także w 1932 roku, wtedy na 2000 m. Jednak od tego czasu powstał tam most, który wymusił skrócenie dystansu.

Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen