Wystąpił w finale Wielkiego Szlema, zajmuje trzecie miejsce na świecie i zakwalifikował się do Turnieju Mistrzów. Dla większości tenisistów byłby to wyjątkowy sezon, być może nawet najlepszy w karierze. Jednak Zverev ma bardzo wysokie wymagania. Niemiecki tenisista przyznał, że ten rok nie ułożył się po jego myśli i pozytywnie ocenia tylko dwa z 23 rozegranych turniejów.
W styczniu, podczas Australian Open, zagrał w swoim trzecim finale Wielkiego Szlema, ale i tym razem nie zdobył tytułu. Reszta sezonu była pełna nierównych występów i rezultatów. Wiosną po raz pierwszy miał szansę zostać liderem światowego rankingu, ale nie wykorzystał zawieszenia za doping Jannika Sinnera, ani potknięć Carlosa Alcaraza.
"Dla mnie to był niesamowicie niezadowalający sezon" – przyznał Zverev na konferencji prasowej po odpadnięciu w fazie grupowej Turnieju Mistrzów. "Sezon jest długi i to normalne, że czasem jesteś na górze, a czasem na dole, są wzloty i upadki. Niestety, ja byłem na górze bardzo rzadko. Jestem zadowolony tylko z Australian Open i Monachium. Z reszty, wręcz przeciwnie, jestem bardzo niezadowolony", dodał.
Ostatecznie zdobył tylko jeden tytuł. Trzeba podkreślić, że nawet na rodzimej mączce w Monachium nie miał pewności zdobycia trofeum. W ćwierćfinale jego rywal Tallon Griekspoor serwował już na zwycięstwo w dwóch setach. Patrząc tylko na liczbę wygranych, to najgorszy sezon Zvereva od 2019 roku.
Ostatnim turniejem w tym roku dla Zvereva będzie finałowa faza Pucharu Davisa w Bolonii, we Włoszech, gdzie spróbuje pomóc Niemcom w walce o zwycięstwo. Jednak według jego ostatnich wypowiedzi, traktuje te rozgrywki raczej jako pokaz i możliwą stratę czasu.
W przyszłym roku ponownie będzie walczył o upragniony pierwszy tytuł wielkoszlemowy. Teraz najważniejsze jest dla niego zdrowie, bo ostatnio nie czuł się w pełni dobrze. "Zagram w Pucharze Davisa, potem zrobię sobie przerwę i dopiero później wszystko przemyślę", wyznał.
