W Chorzowie Ingvaldsen uzyskał czas 44.88, gorszy o zaledwie dwie setne sekundy od własnego rekordu kraju ustanowionego 15 czerwca podczas mityngu Diamentowej Ligi w Oslo. Poprzedni należał do mistrza olimpijskiego i rekordzisty świata na 400 metrów przez płotki Karstena Warholma. W Budapeszcie wygrał swój bieg kwalifikacyjny z rekordem kraju 44.39, a w finale był szósty.
Biegacz, który we wrześniu skończył 21 lat powiedział: ”W finale MŚ wszyscy rywale byli ode mnie znacznie starsi, a ja jeszcze się rozwijam, więc potrzebuję trochę czasu, lecz myślę, że już za dwa lata będę w stanie walczyć o medale”.
Podkreślił, że to głównie bieg w Chorzowie zmienił całe jego życie. Przed rokiem trenował samotnie po pracy w lokalnym sklepie w starym dresie w swojej rodzinnej miejscowości Moelven. Teraz jest członkiem lekkoatletycznej kadry A Norwegii ze stypendium, dostępem do zagranicznych zgrupowań oraz możliwości treningowych i medycznych w centrum sportu wyczynowego w Oslo, Olympiatoppen.
Poza tym jest jednym z trzech młodych sportowców nominowanych do nagrody ”The Rising Star” za przełomowe osiągi europejskiej lekkoatletyki, która zostanie przyznana 21 października w Wilnie.
”Najważniejsze jest jednak to, że zauważyli mnie sponsorzy i to poważni. Dostałem wiele ofert m.in. od wszystkich producentów butów biegowych, więc muszę ochłonąć i je teraz przemyśleć. Moje życie stało się totalnie diametralnie inne niż przed rokiem i zostało wręcz przewrócone na głowę. Nigdy nie miałem tak silnej wiary w siebie i motywacji jak teraz” - powiedział Norweg na antenie kanału telewizji NRK.
Biegi Ingvaldsena w Chorzowie i Budapeszcie komentował w studio NRK mistrz olimpijski na 800 metrów z Atlanty (1986) Vebjoern Rodal.
"Nie mam słów na ocenę zwłaszcza biegu w Polsce i widząc Havarda na ostatniej prostej dostałem gęsiej skórki. Miejsce w finale MŚ jest nieprawdopodobnym osiągnięciem. Jest nową gwiazdą naszej lekkoatletyki, a ma jeszcze wiele lat kariery i z pewnością nas i swoich rywali jeszcze zaskoczy" - powiedział.