"Zgrywamy się z Kiwim" - przyznał Bednarek po meczu, który przybliżył Biało-Czerwonych do baraży o awans do przyszłorocznego mundialu w USA, Kanadzie i Meksyku. Bednarek tłumaczył, że w tej kwestii obaj ciężko pracują w klubie, a nawet... mieszkają blisko siebie.
"Jesteśmy sobie pisani. Cieszę się bardzo, bo tak naprawdę po raz pierwszy mam Polaka ze sobą w drużynie i jeszcze na tej samej pozycji" - przyznał były zawodnik Lecha Poznań czy angielskim Southampton FC w wywiadzie dla TVP Sport.
Doskonałe zrozumienie ma przełożenie na to, że zarówno klub, jak i zespół narodowy tracą mało bramek. Bednarek ocenił jednak, że w Kownie był to trochę mecz-pułapka, który trzeba było wygrać. "Z drugiej strony podeszliśmy do niego profesjonalnie, zagraliśmy na zero z tyłu, strzeliliśmy bramki i kontrolowaliśmy grę, mimo kilku groźnych kontrataków przeciwnika. Teraz skupiamy się na Holandii" - dodał.
Piłkarz przyznał, że drużynie zabrakło trochę więcej spokoju po odbiorze piłki. To znacznie ułatwiłoby kontrolę gry na połowie przeciwnika, a także pomogło w zdobyciu kolejnych bramek w sytuacjach, które mieli Michał Skóraś i Jakub Kamiński.
Bednarek pochwalił Sebastiana Szymańskiego, który zdobył gola bezpośrednio z rzutu rożnego, a potem asystował przy trafieniu Roberta Lewandowskiego.
"Wykonaliśmy zadanie, ta ciężka praca podczas stałych fragmentów gry na treningach, która czasem jest monotonna, nudna, zaprocentowała. To dało efekty w tak ważnym dla nas meczu" - podsumował.