Trafienie Casha było pierwszą godną uwagi sytuacją na Villa Park dzisiejszego popołudnia i miało miejsce w 19. minucie spotkania. Gospodarze świetnie rozegrali rzut rożny, piłka trafiła pod nogi Polaka poza szesnastką, a ten nawinął Bernardo Silvę i strzelił tak precyzyjnie, że Gianluigi Donnarumma nawet się nie ruszył.
Podopieczni Guardioli bardzo szybko mogli doprowadzić do wyrównania, ponieważ trzy minuty po golu w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Erling Haaland, ale Norweg uderzył bardzo niemrawie i Emiliano Martinez nie miał problemu z obroną tego strzału.
Do przerwy gospodarze prowadzili, ale nie było to prowadzenie jedynie na tablicy wyników - Aston Villa stawiała opór wielokrotnym mistrzom Anglii i mogła schodzić do szatni z wysoko podniesioną głową.
W drugiej części gry goście na dłużej przejęli futbolówkę, ale nie szło to w parze z tworzeniem sobie sytuacji pod bramką rywali. Zawodnicy Manchesteru City głównie podawali sobie piłkę poza polem karnym, ale z takiej gry nic nie wynikało.
Kolejne bramki mogli za to zdobyć The Villans. Najpierw Cash kapitalnie dośrodkował z rzutu rożnego na nos do Johna McGinna, który nabiegał na piłkę, ale ta po jego strzale zatrzymała się na defensorach gości. Później indywidualną szarżę blisko bramki przeprowadził Jadon Sancho, ale na raty jego strzał dał radę obronić Donnarumma.
Oczywiście Obywatele w końcówce robili co mogli, by doprowadzić do choćby wyrównania, ale ich próby spełzły na niczym. Lekki strzał Haalanda głową spokojnie obronił Martinez, a gol Norwega w doliczonym czasie gry został słusznie anulowany z powodu spalonego Omara Marmousha, który dogrywał do napastnika.
Tym samym Manchester City zajmuje trzecie miejsce w tabeli Premier League i traci już sześć punktów do prowadzącego Arsenalu, a Aston Villa jest siódma i traci tylko jedno oczko do dzisiejszych rywali.
