Francuska kandydatura do organizacji Zimowych Igrzysk Olimpijskich i Paraolimpijskich w 2030 roku została niedawno oficjalnie ogłoszona. Z czterema głównymi ośrodkami rozmieszczonymi w Alpach i Nicei oraz solidną ofertą, wystarczy marzyć o powrocie Zimowych Igrzysk Olimpijskich, których nie widziano we Francji od czasu Albertville w 1992 roku.
Konkurencja przyszła w postaci trzech rywali: Salt Lake City, które gościło Igrzyska w 2002 roku; Sztokholm, który nigdy nie otrzymał zimowej edycji światowej imprezy i czekał na igrzyska od 1912 roku (!); a przede wszystkim szwajcarska oferta, która była uważana za poważną, z centralą w Saint Moritz, miejscem igrzysk w 1928 roku.
Wygląda jednak na to, że sytuacja odwróciła się na korzyść Francji, kosztem Szwajcarów. Międzynarodowy Komitet Olimpijski potwierdził dziś wieczorem, że wybrał tylko francuską ofertę na 2030 rok i tylko ofertę Salt Lake City na 2034 rok. Decydujące o sukcesie Francji i USA czynniki to kompaktowy plan, bardzo ograniczone inwestycje w infrastrukturę oraz bardzo silne poparcie władz publicznych i – w przypadku Salt Lake City – społeczeństwa.
Teraz przed kandydatami żmudny proces dialogu, w którym mają zostać ustalone szczegóły organizacji obu imprez. W praktyce tylko nagła zmiana polityki kandydatów mogłaby pozbawić ich praw do igrzysk.