Duńczyk Jonas Vingegaard (Team Visma-Lease a Bike) był drugi - 2.10 za triumfatorem, a trzeci przyjechał Niemiec Florian Lipowitz (Red Bull-BORA-hansgrohe), tracąc 2.23.
W czwartek odbył się pierwszy odcinek w Pirenejach, kończący się 13,5-kilometrowym stromym podjazdem do stacji narciarskiej Hautacam. W 2022 roku zwyciężył tam największy rywal Pogacara, Vingegaard.
Tym razem stosunkowo szybko peleton podzielił się na wiele kilkuosobowych grup. Z przodu z reguły jechali kolarze mający duże straty. Jednym z nich był Bruno Armirail (Decathlon AG2R La Mondiale Team), który zdecydował się na samotną ucieczkę. Wydawało się, że drugi i czwarty zawodnik klasyfikacji generalnej, odpowiednio Pogacar i Vingegaard, mają wszystko pod kontrolą odnośnie najgroźniejszych rywali. Obaj rywalizowali w drugiej grupie. Tracili do reprezentanta gospodarzy ponad dwie minuty. Długo za nimi z trasą zmagał się lider, Irlandczyk Ben Healy (EF Education-EasyPost), który w tym momencie był o pięć i pół minuty za Armirailem.
12 km przed metą Pogacar urwał się innym zawodnikom, w tym Vingegaardowi. Przed sobą miał tylko Armiraila, którego minął w ekspresowym tempie. Słoweniec systematycznie powiększał przewagę nad Duńczykiem. Za nim jechała czwórka zawodników, w tym trzech z czołowej dziesiątki.
"Postanowiłem zaatakować dość wcześnie. Czułem się dobrze, ale oczywiście nie byłem pewny jak to się skończy. Ból (po środowej kraksie - PAP) aż tak mi nie dokuczał. Jestem szczęśliwy, że znów wygrałem etap i ponownie jestem liderem Tour de France" - powiedział na mecie Pogacar, któremu na podium nagrody wręczał prezydent Francji Emmanuel Macron.
Healy przyjechał na 25. miejscu ze stratą 13.38 i spadł na 11. pozycję.
W piątek rozegrana zostanie górska jazda indywidualna na trasie 10,9 km, liczącej 650 metrów przewyższenia, nazywana jednym z decydujących etapów tegorocznej "Wielkiej Pętli".