Bukowiecka czasem 50,16 zajęła drugie miejsce w drugim biegu eliminacyjnym. Wyprzedziła ją Wadeline Venlogh, która poprawiła rekord Haiti na 49,91. Justyna Święty-Ersetic wynikiem 51,80 była piąta w szóstej serii.
Najszybsza w eliminacjach była Salwa Eid Naser z Bahrajnu - 49,13. Bukowiecka miała dziewiąty wynik. Święty-Ersetic odpadła w eliminacjach.
"Po wczorajszym finale w mikście najbardziej zmęczyły mnie emocje, bo straciliśmy medal o 0,02 sekundy. Było rozgoryczenie, ciężko było dziś stanąć na starcie i się tego wyzbyć. To się jednak udało i biegło mi się super. Wczorajsze przetarcie mi pomogło" - podkreśliła Bukowiecka.
Wskazała, że w końcu czuła się bardzo luźno. "Dobrze ruszyłam, miałam siły na finisz. Same pozytywy. Ostatnie starty mnie nieco zdołowały, a potem jest spirala myśli, z której trudno wyjść. Teraz powiedziałam sobie, że jest nowe rozdanie i stawiam wszystko na jedną kartę. Dziś było bardzo dobrze" - oceniła.
Przyznała, że bardzo cieszy się z dziewiątego miejsca w pchnięciu kulą jej męża Konrada Bukowieckiego. "Cieszę się, że w końcu się odnajduje i znalazł drogę do swojej najlepszej dyspozycji" - stwierdziła.
"Nie przeszkadza mi to, że dowożą nas na stadion. Może problem byłby, gdyby było zimno, ale jest gorąco, więc i tak chodzę w krótkich rzeczach. Stadion jest cudowny, trybuny są wypełnione. Wszyscy tym żyją. Tu jest fantastycznie" - mówiła bardzo zadowolona Bukowiecka.
Swój bieg skwitowała słowami: "W końcu mi ulżyło. Pierwszy raz w tym sezonie dobrze mi się biegło".
We wtorek w półfinale wystąpią 24 biegaczki - po trzy najszybsze z sześciu serii i sześć pozostałych z najlepszymi czasami. Dwa lata temu w Budapeszcie Bukowiecka - wówczas jeszcze pod nazwiskiem Kaczmarek - zdobyła srebrny medal na 400 m.