Analiza tegorocznych list światowych pokazuje, że walka o każdy medal w Tokio będzie zacięta i jednocześnie trudna dla wszystkich reprezentantów Polski. Biało-czerwoni najlepszy wynik w tym roku na świecie mają tylko w mikście 4×400 m. To jednak konkurencja targana wieloma wstrząsami – przede wszystkim przez układany program zawodów. Nie inaczej będzie i tym razem, bo już pierwszego dnia zawodów startujące w tej konkurencji reprezentacje będą musiały rano pobiec eliminacje, a wieczorem finał.
Natomiast dzień później w sesji wieczornej ruszą eliminacje indywidualnych biegów na 400 m. To powoduje, że kilka dni przed MŚ nie sposób przewidzieć, w jakich składach pobiegną poszczególne reprezentacje. Tym bardziej że pomiędzy eliminacjami a finałem, zupełnie inaczej niż podczas igrzysk, można zrobić tylko jedną zmianę.
"Z Natalią Bukowiecką w składzie możemy walczyć o medal w tej konkurencji, to na pewno" – powiedziała PAP Justyna Święty-Ersetic.
Maksymilian Szwed jest pewien, że w Tokio celem miksta będzie podium, a otwarcie MŚ od medalu - po słabym występie w ubiegłorocznych igrzyskach - tchnęłoby życie w liczną kadrę.
Czy Bukowiecka pobiegnie jednak w mikście? Z informacji PAP wynika, że jeżeli jej koledzy przejdą eliminacje, to rekordzistka Polski jest gotowa wystąpić w finale, a to znacznie zwiększyłoby szanse drużyny na sukces.
W składzie na MŚ, poza medalistką ostatnich igrzysk Bukowiecką, są m.in. trzykrotna mistrzyni olimpijska Anita Włodarczyk, pięciokrotny mistrz globu Paweł Fajdek i bardzo stabilna w tym sezonie w skoku wzwyż Maria Żodzik.
Oboje przedstawiciele rzutu młotem są w tym roku w ścisłej światowej czołówce i skreślanie tak utytułowanych zawodników z listy kandydatów do medali byłoby błędem. W stolicy Japonii nie wystartuje natomiast mistrz olimpijski z Tokio z 2021 roku Wojciech Nowicki, który zakończył sezon z powodu kontuzji.
Tokio po raz drugi będzie gospodarzem lekkoatletycznego czempionatu. W 1991 roku Polacy zdobyli jeden medal – złoto w maratonie wywalczyła Wanda Panfil. Cztery lata temu w stolicy Japonii odbyły się igrzyska, a polscy lekkoatleci zdobyli wówczas dziewięć medali: cztery złote, dwa srebrne, trzy brązowe.
Od tamtego czasu wiele się jednak zmieniło, a w reprezentacji trwa zmiana pokoleniowa. Nawet władze Polskiego Związku Lekkiej Atletyki podkreślają, że najbliższy start będzie bardzo wymagający dla kadry. Nie oznacza to jednak, że biało-czerwoni nie mają szans medalowych. Jest ich kilka, ale brakuje „pewniaków”.
"Nasza reprezentacja przechodzi zmianę pokoleniową. Mamy naprawdę uzdolnioną młodzież, co potwierdziły rozegrane w lipcu i sierpniu mistrzostwa Europy do lat 20 i 23. Zresztą już podczas drużynowych mistrzostw Europy w Madrycie młodzi stanowili o sile naszej reprezentacji. To jest przyszłość naszego sportu, która z optymizmem pozwala nam patrzeć na kolejne lata. Jeśli chodzi o mistrzostwa świata, to będzie bardzo wymagający start. Nie możemy jednak zapominać, że stadion w Tokio to szczęśliwe miejsce dla polskiej lekkiej atletyki" – powiedział prezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki Sebastian Chmara.
Były prezes PZLA Jerzy Skucha powiedział PAP, że on także liczy na „szczęśliwe Tokio”.
"Oby występ kadry był znacznie lepszy, niż pokazuje to zwykła statystyka. Jest kilka szans, ale trudno mówić o tzw. pewniakach. Dla mnie największą radością byłby krążek kogoś z młodej gwardii, która wchodzi dopiero do kadry. Tej reprezentacji potrzebny jest właśnie taki „zwrot akcji” po słabszych igrzyskach w Paryżu i mistrzostwach świata w Budapeszcie. Może w Japonii? Oby" – powiedział doświadczony działacz.
W stolicy Japonii wystartują także m.in. płotkarka Pia Skrzyszowska i sprinterka Ewa Swoboda. Paradoksalnie Polska największe szanse na medale może mieć w konkurencjach, w których w ostatnim czasie biało-czerwoni na podium nie stawali. W bardzo dobrej formie są polscy oszczepnicy, których trzech wystartuje w rywalizacji mężczyzn. Liderem kadry w tej konkurencji jest mistrz kraju Cyprian Mrzygłód, który w tym roku rzucał już powyżej 85 metrów. Dodatkowo pasuje mu rozbieg na stadionie w Tokio, dość miękki, sprawiający problemy wielu zawodnikom ze światowej czołówki, którzy rzucają z tzw. bloku.
Wysoką formę prezentuje w tym sezonie także Maher Ben Hlima. To on jako pierwszy z Polaków zaprezentuje się w Tokio w nocy z piątku na sobotę czasu polskiego w chodzie na dystansie na 35 km. O tej samej porze na trasę ruszy także w rywalizacji pań dwukrotna wicemistrzyni świata w chodzie z Eugene z 2022 roku Katarzyna Zdziebło, czwarta w rankingu World Athletics.
Lekkoatleci wracają do Tokio po czterech latach. Tym razem – w odróżnieniu od igrzysk – powinno być to prawdziwe święto, z dziesiątkami tysięcy ludzi na trybunach. MŚ odróżnia także to, że mimo poolimpijskiego roku zgłosiła się do nich większość gwiazd światowej „królowej sportu”. 6,30 to cel, który wyznaczył przed sobą tyczkarz Armand Duplantis.
"Taki jest plan, w to celuję" – powiedział PAP podczas mityngu Diamentowej Ligi w Chorzowie Duplantis. Przyznał, że bardzo motywuje go fakt, że na poziomie powyżej sześciu metrów ustabilizował się Grek Manolo Karalis.
Skucha powiedział PAP, że w jego ocenie w Tokio padnie więcej niż jeden rekord świata. – Stawka jest doborowa, więc będą to świetne zawody. Każde miejsce Polaka w pierwszej ósemce oznaczać będzie, że zaprezentował naprawdę wysoki poziom – ocenił Skucha.