Bardzo szybko w pierwszej rundzie Gamrot zdecydował się pójść w nogi Oliveiry i poszukać obalenia, na co decydowało się bardzo niewielu w starciach z tym mistrzem parteru. Polak chciał jednak pokazać, że nie jest gorszy w tym względzie. Udało mu się przenieść walkę na matę, ale bardzo szybko znalazł się na niej w defensywie i musiał bronić się przed atakami Brazylijczyka.
Ten najpierw atakował jego ramię, a bliżej końca pierwszej rundy czaił się na szyję Polaka, chcąc zapiąć duszenie. Był też moment, w którym interesował się dźwignią na nogę. Gamrot zamiast atakować, musiał uważać na swój każdy ruch, by nie wpaść jedną z wielu pułapek Oliveiry.
Ostatecznie doczekał w defensywie końca pierwszej rundy. W drugiej nie był już tak chętny na grę parterową, więc pojedynek był prowadzony w stójce, a obaj zawodnicy wymieniali się krótkimi kombinacjami, jednak żaden z nich nie naruszył wyraźnie swojego przeciwnika.
W pewnym momencie to jednak Oliveira przy siatce poszedł w nogi Polaka i udało mu się go obalić. Gamrot miał go wtedy za plecami i musiał uważać na próby duszenia. W końcu bohater miejscowej publiczności dopiął swego i poddał Polaka w sposób podobny do wielu innych walk w swojej długiej karierze w UFC.
Tym samym nie zepsuł swojego bilansu dla amerykańskiej organizacji w walkach w swojej ojczyźnie - wygrał wszystkie siedem takich konfrontacji. Gamrot wraca z kolei do Polski z bolesną porażką, która mocno oddala go od walki o pas mistrzowski i znacznie komplikuje jego sytuację w tym kontekście.