Ponad rok czekali kibice na powrót do oktagonu Toma Aspinalla, który ze względu na pozbawienie przez UFC pasa Jona Jonesa, który nie wyrażał chęci do kolejnych walk, stał się mistrzem najcięższej kategorii wagowej. Jego pierwsza oficjalna obrona pasa zakończyła się jednak w bardzo nietypowy sposób.
Do tej pory w żadnej oficjanej walce w karierze Aspinall nie zaczynał trzeciej rundy, ponieważ w większości przypadków do tej pory nokautował lub poddawał rywali albo sam musiał już na starcie walki uznawać ich wyższość. W tylko jednej z 10 dotychczsowych jego walk w UFC dochodziło do startu drugiej rundy. Tym razem walka także nie dotrwała do tego etapu, ale z zupełnie innego powodu.
Gane sprawiał dobre wrażenie, szybko naruszył nos rywala i wydawało się, że będzie w stanie powalczyć z faworyzowanym Aspinallem na dłuższym dystanie. Na 20 sekund przed końcem pierwszej rundy włożył jednak palce w oczy Brytyjczyka. Wydawało się, że ten po chwili odpoczynku wróci do pojedynku, ale przerwa coraz bardziej się przyciągała, a ten stosował okłady na prawe oko. Ostatecznie lekarze nie dopuścili go do dalszej walki, a oficjanie ma ona status nieodbytej, czyli nie jest ani zwycięstwem ani porażką dla żadnego z zawodników.
