To jej 83. zwycięstwo w Pucharze Świata, a pierwsze od 2018 roku. Po raz pierwszy w karierze triumfowała ponad... 21 lat temu. W tym sezonie wraca na dobre do elity, po tym jak z powodu problemów zdrowotnych w 2018 roku postanowiła zakończyć karierę. Po wszczepieniu dwóch tytanowych elementów do prawego kolana powróciła do rywalizacji w grudniu 2024 r. W Sankt Moritz na trasie pierwszego w sezonie zjazdu była zdecydowanie najlepsza.
"Udało się mi się dołożyć 12 funtów masy mięśniowej (ok. 5,4 kg – PAP), co bardzo mnie ucieszyło. Wymagało to ode mnie ogromnego wysiłku. Byłam chyba najbardziej zdyscyplinowana w kwestii diety i całego podejścia do letnich przygotowań. Dałam z siebie wszystko, aby być jak najlepiej przygotowana fizycznie. W minionym sezonie byłam szczuplejsza, niż bym sobie tego życzyła. Nie było wówczas zbyt wiele czasu na przygotowania. Byłam po prostu lżejsza niż w czasach, kiedy osiągałam najlepsze wyniki, więc jestem dumna z tego, co udało się zrobić tego lata" – powiedziała Vonn.
Czterokrotna zdobywczyni Pucharu Świata, trzykrotna medalistka igrzysk, w tym złota z Vancouver (2010) w zjeździe, przygotowania do tegorocznego sezonu potraktowała bardzo poważnie, m.in. w sztabie trenerskim zatrudniła legendarnego norweskiego alpejczyka Aksela Lunda Svindala. Ma jej pomóc w zrealizowaniu najprawdopodobniej ostatniego celu w karierze – dobrego, medalowego startu w igrzyskach Mediolan-Cortina d'Ampezzo. To ma być jej piąta olimpiada.
Amerykanka znajduje się w elitarnym gronie alpejczyków, którzy w PŚ wygrali zawody we wszystkich konkurencjach. Po raz pierwszy stanęła na najwyższym stopniu podium 3 grudnia 2004 roku po zjeździe w kanadyjskim Lake Louise. Wówczas startowała pod panieńskim nazwiskiem Kildow, do którego nie wróciła po rozwodzie. W piątek po raz 139. zajęła miejsce w czołowej trójce pucharowych zawodów. Została też najstarszą zwyciężczynią w cyklu PŚ.
We Włoszech Vonn ma zamiar wystartować w trzech konkurencjach: zjeździe, supergigancie i nowej rywalizacji drużynowej.
"Jak na swoje lata czuję się naprawdę świetnie. Przypuszczam, że lepiej niż wtedy, gdy wróciłam po pierwszym zerwaniu więzadła krzyżowego przedniego w kolanie w 2013 roku. To było już tak dawno temu..." – dodała.
Jedna z najbardziej utytułowanych alpejek w historii (oprócz trzech krążków olimpijskich ma także osiem medali mistrzostw świata, w tym dwa złote), nadal chce zapisywać się na kartach dyscypliny, co potwierdziła w Sankt Moritz.
