Brak awansu w minionym sezonie był poważnym rozczarowaniem, tymczasem jesień nie przyniosła znaczącej poprawy w sytuacji Wisły Płock. Jeszcze w 13. kolejce Nafciarze zajmowali drugie miejsce za plecami Niecieczy, dające bezpośredni awans, ale od połowy października wypracowana przewaga nad rywalami zaczęła topnieć. Seria trzech remisów i trzech porażek sprawiła, że nawet wygrana 2:0 nad Wartą w ostatnim meczu nie dała więcej niż tylko bezpieczne utrzymanie w strefie barażowej.
Dlatego w Płocku szykuje się zima ze zmianami w kadrze. Kiedy parę dni temu klub poinformował o rozstaniu z Kacprem Laskowskim, decyzja nie wzbudziła zdziwienia – borykający się z urazami zawodnik nie rozegrał żadnego meczu od maja, a jego kontrakt wygasa z końcem roku. Za to dzisiejsze pożegnanie z Dawidem Kocyłą – który również ma umowę tylko do 31 grudnia – to już większe wydarzenie.
Kocyła ma na koncie 17 meczów tej jesieni, a z Wisłą był związany od 2020 roku i trudno tego nazwiska nie kojarzyć właśnie z klubem z Mazowsza. Były młodzieżowy reprezentant Polski ma na koncie 114 występów w Płocku, 13 goli i 8 asyst, ale tej jesieni wypracował tylko dwie asysty i przez znaczną część kibiców jest postrzegany jako jeden z winowajców rozczarowującej jesieni.
