Naciskana za plecami przez zwycięstwo Śląska Wrocław, Wisła Kraków w niedzielę podejmowała Stal Rzeszów, próbując przywrócić osiem punktów przewagi nad wiceliderem.
Sprawdź szczegóły meczu Wisła Kraków – Stal Rzeszów
Jak zwykle na murawie przy Reymonta, w niedzielę goście szybko znaleźli się pod zdecydowaną presją piłkarzy w czerwonych koszulkach. Minęły raptem dwie pełne minuty, gdy Julius Erthltaler przymierzył z pola karnego po wrzutce Kuziemki i zgraniu Rodado, by po ziemi zmieścić piłkę przy dalszym słupku.
Prowadzenie sprzyjało kontroli gry przez Wiślaków, którzy szukali drugiego trafienia mimo całkiem niezłej gry rzeszowian. Wydawało się, że w 25. minucie Biała Gwiazda podwoiła prowadzenie, jednak trafienie Rodado zostało anulowane po sygnalizacji spalonego. Co więcej, Hiszpan dobrych parę minut utykał, ale zasygnalizował, że gra dalej. Jeszcze większe obawy były o Erthltalera po jednym ze starć.
Do przerwy to były największe zmartwienia krakowian, którzy stanęli przed zdecydowanie lepszą grą Stali po zmianie stron. Przyjezdni doczekali się swojej złotej szansy po godzinie, gdy VAR poprawił decyzję sędziego i przyznał rzut karny Stali.
Jonathan Junior zwolnił, ale i Patryk Letkiewicz wyczekał, by odpowiednio odczytać ruch strzelca i zatrzymać jego uderzenie! Wykonawca został natychmiast zmieniony, tymczasem sędzia Tomasz Wajda zarządził powtórkę po wyjściu Letkiewicza z linii. Do drugiego karnego podszedł Sebastien Thill i przestrzelił.
Stadion już trzeci raz wybuchł radością, a ambicje Stali wydawały się złamane kilkadziesiąt sekund później: Angel Rodado doszedł do strzału na krawędzi pola karnego i wymierzył idealnie: pomiędzy rywalami po ziemi posłał ją do siatki.
Przyjezdni nie zamierzali jednak zwieszać głów. Już pięć minut później Seif Darwish przyjął piłkę, obrócił się i z kilkunastu metrów wsunął piłkę idealnie przy słupku. Kibice Wisły byli przekonani, że mecz został zamknięty przed 80. minutą, gdy Marko Bozić dobił piłkę za linię po nieudanej interwencji Waniwskiego.
Z wynikiem na styku Wisła do samego końca nie mogła być pewna zwycięstwa. Stal jeszcze w doliczonym czasie szukała sensacyjnego wyrównania, choć to do krakowian powinno należeć ostatnie słowo. Przed bramką Bozić i Fred Duarte mieli masę miejsca, ale Portugalczyk dał się zatrzymać młodemu bramkarzowi z Ukrainy.

