Zapowiadany jako wielki hit fazy grupowej Klubowych Mistrzostw Świata FIFA, czwartkowy mecz Juventusu z City zamykał rozgrywki grupy G i miał rozstrzygnąć, która z tych drużyn zakończy na pierwszym miejscu, mając – teoretycznie – lepszą pozycję w fazie pucharowej.
Sprawdź szczegóły meczu Juventus – Manchester City

Choć Obywatele nie wygrali ze Starą Damą od kilku dekad, a Pep Guardiola posadził na ławce Erlinga Haalanda, to City było zdecydowanym faworytem w trzeciej kolejce grupowej. Tak też wyglądała pierwsza połowa, podczas której przewaga w rozgrywaniu piłki od początku należała do angielskiego zespołu.
Już w 4. minucie Bernardo Silva świetnie uderzał po ziemi, ale Michele Di Gregorio nie gorzej wyciągnął nogę, by zatrzymać piłkę. Niewiele to jednak dało, ponieważ Cityzens znaleźli wkrótce drogę do siatki Juve. Po kolejnym już ataku pozycyjnym Rayan Ait Nouri doskonale posłał prostopadłą piłkę do Jeremy’ego Doku, a ten przyjął, przełożył i znalazł dalszy słupek na 1:0.
Ta bramka wydawała się naturalną konsekwencją obrazu gry, z wyraźną przewagą brytyjskiej ekipy. A jednak odpowiedź Juve nadeszła niemal natychmiast, choć nic jej nie zapowiadało. To fatalny błąd Edersona oznaczał podanie do Teuna Koopmeinersa, który z prezentu zrobił użytek i wyrównał.
To był pierwszy i, jak się okazało, jedyny celny strzał Starej Damy przed przerwą. Juve było zbyt pasywne i bardziej przypominało grą zespół sprzed ostatniej zmiany trenera niż to z dwóch pierwszych meczów KMŚ. Przy takiej postawie kolejny gol dla City wydawał się jedynie kwestią czasu i przyszedł po 25 minutach gry. Matheus Nunes wybiegł za obrońców i dograł przed bramkę, gdzie Pierre Kalulu okazał się pechowym egzekutorem.
Samobójcze trafienie było ostatnim dużym akcentem pierwszej połowy poza oberwaniem chmury, które na parę minut niemal uniemożliwiło grę. Zaś po przerwie pojawił się Erling Haaland, który po minucie miał już na koncie strzał, a po kilku minutach bramkę. Po prawdzie, niemal cała zasługa była po stronie Rodriego i Nunesa, który poprowadzili piłkę pod nogi Norwega kilka metrów przed bramką.
Dopiero w tej sytuacji Igor Tudor sięgnął po zmiany, na plac boju śląc w odstępie kilku minut Cambiaso, Khephrena Thurama, Yildiza i Gattiego. Po kilku chwilach zaczęły się pokazywać pierwsze efekty w postaci zaostrzenia gry.
Na stworzenie jakiegokolwiek zagrożenia Juve musiało jednak czekać do 67. minuty, gdy szybki atak wystawił Dusana Vlahovicia sam na sam z Edersonem. Górą bramkarz, który ręką zdjął rywalowi piłkę z buta. Z takich okazji trzeba korzystać, bo City było bezlitosne i już w 69. minucie zwiększyło bagaż Juventusu. Tym razem Haaland dogrywał w pole karne, piłka trafiła do Savinho, a ten – biorąc na siebie Di Gregorio – oddał futbolówkę Philowi Fodenowi przed pustą bramką.
I nie był to wcale koniec emocji pod bramką Juve, bowiem na kwadrans przed końcem rzut rożny sprowadził zagrożenie aż trzykrotnie. Gdy Di Gregorio zatrzymał kolejne uderzenie Haalanda, do piłki tuż za polem karnym dopadł Savinho i posłał rakietę od poprzeczki, która będzie pewnie pokazywana jako argument za atrakcyjnością kontrowersyjnego turnieju FIFA.
Dopiero na pięć minut przed końcem Dusan Vlahović odnalazł się doskonale, gdy piłkę spod lewej linii bocznej przerzucił mu Kenan Yildiz. Serb o centymetry uniknął spalonego, ruszył sam na sam i tym razem pokonał Edersona, choć była to raczej bramka na pocieszenie niż sygnał do rimonty. Szanse na powrót skutecznie odcięli jednak faworyci, którzy jeszcze w doliczonym czasie szukali kolejnego gola.
_______________________________________________
Sponsorowane:
Klubowe Mistrzostwa Świata FIFA – każdy mecz za darmo, tylko na DAZN.
Zaloguj się tutaj i zacznij oglądać.
_______________________________________________
