Oba zespoły były pod presją z racji zwycięstw bezpośrednich rywali. Niepokonany na swoim boisku Villarreal był gotów stawić czoła Barcelonie, która niedługo przed meczem poinformowała o poważnej kontuzji jednego z istotnych obrońców.
Sprawdź szczegóły meczu Villarreal – Barcelona
Raphinha dał przewagę, czerwona kartka pomogła ją utrzymać
Gospodarze zaproponowali bardzo szybką piłkę i dochodzenie do sytuacji nie sprawiało im problemów. Przykładem był Ayoze Perez, który po ośmiu minutach świetnie minął obrońcę i tylko uderzył za lekko, by pokonać golkipera gości.
Joan Garcia zdążył się rozgrzać zanim akcja przeniosła się pod drugą bramkę. Tam doszło do bardzo istotnego zdarzenia już po 10 minutach: Santiago Comesana faulował Raphinhę i spowodował rzut karny. Brazylijczyk sam wykonał karę i zrobił to bezbłędnie.
Raphinha nie był zresztą zaspokojony i tuż przed wybiciem kwadransa kolejną akcję Barcy zwieńczył uderzeniem z 20 metrów w poprzeczkę. Luiz Junior miał szczęście, nawet nie drgnął. Odpowiedź Żółtej Łodzi Podwodnej przyszła natychmiast, gdy niefortunna interwencja Kounde wpakowała piłkę do siatki Blaugrany. Radość trybun ukróciła sygnalizacja spalonego, która anulowała trafienie.
Gospodarze wciąż jednak dochodzili do kolejnych sytuacji, czego dowodem było przyjęcie krosowej piłki przez Tajona Buchanana i strzał tuż obok lewego słupka w 25. minucie. Gdy wybiło pół godziny, obie drużyny wciąż się ostrzeliwały: najpierw Lamine Yamal z dystansu tuż nad poprzeczką, a po nim Nicolas Pepe już w samą poprzeczkę, mając Balde na plecach w 33. minucie.
Wyrównanie mogło udać się gospodarzom, gdy Balde w 36. minucie koszmarnie oddał piłkę Buchananowi. Garcia obronił jego strzał, ale piłka odbiła się następnie od głowy strzelca i ponownie leciała do bramki. Dopiero Pau Cubarsi wybił ją sprzed linii. Dramaturgia wzrosła moment później: Renato Veiga za ostry faul na Yamalu wyleciał z boiska.
Yamal powiększył przewagę po godzinie
Dynamika meczu musiała się zmienić, choć Villarreal przetrwał bez problemu do przerwy i nie zamierzał poddawać się po wznowieniu gry. Dopiero po godzinie – tuż po wejściu Rashforda i Lewandowskiego na murawę – Duma Katalonii postawiła „kropkę nad i”. W 63. minucie strzelał Frenkie de Jong, po nim próbował dobijać Lewandowski, ale obaj zostali zatrzymani. Za to dobitka Yamala przeszła do siatki.
Prowadzenie 2:0 bywa nazywane komfortowym, ale i zdradliwym. Barcelona bynajmniej nie miała nad meczem kontroli, a osłabieni gospodarze wciąż wyprowadzali ciosy. W 68. minucie Joan Garcia świetnie zatrzymał uderzenie Parejo. Co prawda ten spalił, ale parada – palce lizać.
Wprowadzony na ostatnie pół godziny Georges Mikautadze na kwadrans przed końcem urwał się i uderzył na bramkę. Garcia bronił wyciągniętą nogą, by następnie wstać i zgasić dobitkę Cardony. Kolejna dobitka Mikautadze pofrunęła tuż nad poprzeczką po rykoszecie.
W końcowej fazie ostatnie słowo mogła mieć Barcelona. W 89. minucie Lewandowski został powalony przed polem karnym, ale do piłki doszedł Marcus Rashford, który zmieścił piłkę obok bramkarza. Uderzył jednak za lekko i Cardona wygarnął ją sprzed linii.

