Kroos zakończył karierę w momencie, gdy był u szczytu formy. Ostatnie minuty rozegrał w ćwierćfinale Euro przeciwko Hiszpanii. W Realu Madryt po raz ostatni pojawił się na boisku w finale Ligi Mistrzów, gdzie asystował Daniemu Carvajalowi przy bramce.
Okres Kroosa w hiszpańskiej stolicy był wyjątkowy, a jego brak na boisku jest odczuwalny. Los Blancos wciąż nie znaleźli zawodnika na pozycję numer sześć, który choć częściowo dorównywałby jego umiejętnościom. Odejście legendarnego pomocnika wpłynęło też bezpośrednio na grę Viniciusa, który bez podań za linię obrony nie jest już tak groźny jak wcześniej.
Kroos obecnie zajmuje się innymi sprawami, ale nadal uważnie śledzi wydarzenia w piłce nożnej i otwarcie je komentuje. Tym razem opisał, jak wyglądała współpraca z Viniciusem, który znany jest m.in. z konfliktów z rywalami, gestów w stronę trybun czy przesadnych reakcji na faule. Właśnie to często przeszkadzało Niemcowi jako koledze z drużyny.
"Wielokrotnie mówiłem mu, że wystarczy, bo można odnieść wrażenie, że swoim zachowaniem szkodzi drużynie. Nic dziwnego, że jego sposób bycia przeszkadza wielu osobom – zarówno rywalom, sędziom, jak i kibicom" - przyznał mistrz świata z 2014 roku.
Według niego to nie jest drobiazg, bo takie zachowanie obniżało także poziom gry całego zespołu. "Jako drużyna masz poczucie, że wszystko obraca się przeciwko tobie przez rzeczy, które dzieją się wokół niego".
Opisał też frustrację związaną ze świadomością, że Vinicius jest świetnym zawodnikiem, ale czasami sam sobie szkodzi. "Wielokrotnie próbowałem go uspokajać na boisku, zwłaszcza po to, żeby nie wypadł z rytmu, co czasami się zdarzało. Zawsze mu powtarzałem: jesteś tak dobry, że nie potrzebujesz tego wszystkiego" - dodał były pomocnik.
