Na setnego gola Roberta Lewandowskiego przyjedzie jeszcze poczekać, wtorek miał dać odpowiedź, jak spisze się Duma Katalonii bez polskiego napastnika. Największą niespodzianką w składzie na mecz z Majorką był Ansu Fati, który wraz z Danim Olmo i Laminem Yamalem miał grać za wysuniętym Ferranem.
Sprawdź szczegóły meczu Barcelona – RCD Mallorca

Faworyci do tytułu mistrza Hiszpanii rozpoczęli dość ostrożnie, wpisując się w atmosferę meczu oglądanego we względnej ciszy na Montjuic. Jakby wszyscy byli zaciekawieni, czy zmieniona ofensywa spisze się dobrze. Pierwszy spisał się Wojciech Szczęsny, gdy po pięciu minutach dobrze wyszedł i wypiąstkował piłkę. Podobne, również skuteczne wyjście z bramki zaprezentował po kwadransie gry i na przedpolu jego aktywność się skupiała.
Koledzy z defensywy skutecznie neutralizowali ofensywne ambicje przeciwników, za to sami stopniowo wchodzili na coraz wyższe obroty. Świetną szansę miał Ferran w 17. minucie, ale Leo Roman zatrzymał i jego uderzenie z dystansu, i szybką dobitkę Yamala. Golkiper Majorki musiał się wykazać i prezentował wyżyny umiejętności, choćby przy kolejnej genialnej sytuacji Barcy w 26. minucie. Lamine Yamal długą piłką z prawej wypuścił Daniego Olmo, a Leo Roman jakimś cudem zdążył wyciągnąć lewą rękę i zgasić uderzenie z bliska.
Następnie próbował Gavi w 29. minucie, tym razem rykoszet od obrońcy posłał piłkę w słupek. Momentalnie kolejną szansę dostał Ronald Araujo, który już haniebnie przestrzelił. Nie przestrzelił za to Mateu Morey Bauza w 45. minucie, gdy zszokował stadion w Barcelonie, pokonując Szczęsnego. Polak pozostał niewzruszony, spalony był zasygnalizowany błyskawicznie.
Najwyraźniej Blaugrana potraktowała poważnie ostrzeżenie sprzed przerwy, bo po powrocie do gry tylko sekundy gospodarzom zajęło objęcie prowadzenia. Dani Olmo świetnie przyjął piłkę od Erica Garcii na 10. metrze, przymierzył i znalazł kawałek światła bramki na 1:0.
Prowadzenie nie tylko się Barcelonie należało, ale i długo pozostawało kompletnie niezagrożone. Uwijający się jak w ukropie Ansu Fati musiał się podobać zwłaszcza w pierwszej połowie, a trener wkrótce mógł sięgnąć po zmienników, szukając drugiego gola. Fermin i Raphinha weszli na ostatnie pół godziny. I choć Barca grała swoje - spajana świetnym oglądem boiska Pedriego - to Leo Roman pozostawał zdeterminowany, by utrzymać RCD w grze do samego końca.
Trudno było nie zachwycić się kolejną jego wygraną walką, gdy w 79. minucie sam na sam znów zatrzymał Yamala, a wkrótce zanotował 10. udaną interwencję w meczu. Fermin szukał okienka? Znalazł Romana. I właśnie Roman okazał się decydujący dla wymiaru zwycięstwa Barcy, która oddała 40 (!) strzałów, a z 13 celnych Roman "wyjął" aż 12. Po drugiej stronie boiska wiało nudą - ostatecznie Majorka nie oddała ani jednego uderzenia w światło bramki Szczęsnego.
