Real Madryt powrócił do LaLigi po przerwie reprezentacyjnej, ubrany na pomarańczowo i w odmienionym składzie. Ceballos i Arda Güler rozpoczęli mecz, Valverde zagrał na prawej obronie, a Asencio na środku obrony. Przed rozpoczęciem oddano hołd dwóm kontuzjowanym długoterminowo zawodnikom, którzy zerwali więzadła krzyżowe. Po jednym z każdej drużyny: Franquesa w Leganés i Militao w Madrycie.
Sprawdź szczegóły meczu Leganes - Real Madryt

Nieuznany gol Mbappé i uznany gol Mbappé
Mbappé rozpoczął mecz żywiołowo po tym, jak był powszechnie krytykowany za brak bramek. Jego pierwszy strzał został jednak obroniony przez Dmitrovicia. Zdobył bramkę już w dziewiątej minucie, ale po raz kolejny spalił, jak wielokrotnie robił to w Clasico przeciwko Barcelonie. Otrzymał podanie od Viniciusa w wysuniętej pozycji i jego gol nie został uznany.
Leganés stopniowo zyskiwało przewagę, a Munir uderzył piłkę w poprzeczkę bramki bronionej przez Courtoisa. Ten ruch również został jednak odrzucony z powodu spalonego. Wówczas to Arda Güler, który nie jest przyzwyczajony do otrzymywania wielu minut i ma tendencję do jak najlepszego ich wykorzystania, objął stery. Turek świetnie zagrał z prawej strony, a Dmitrović wybronił jego strzał.
Od tego momentu Vinicius wykazywał największą inicjatywę. Najpierw w zagraniu powstrzymanym przez Sergio Gonzáleza, a następnie w starciu z Altimirą, po którym domagał się rzutu karnego. Gdy wydawało się, że pierwsza odsłona zakończy się bezbramkowym remisem, ujawnił się potencjał Madrytu w ataku. Bellingham ukradł piłkę po błędzie Altimiry. Anglik wyłożył ją Viniciusowi, a Brazylijczyk zagrał zabójcze podanie do Mbappé, który trafił nieobstawiony przy dalszym słupku.
Jeszcze przed przerwą Arda Güler miał szansę na podwyższenie prowadzenia Madrytu. Druga połowa rozpoczęła się z kolei od chwili strachu dla Madrytu. Courtois źle przyjął piłkę, Miguel de la Fuente wywarł na nim presję i niemal pozbawił go futbolówki. Gra zakończyła się rzutem bramkowym. Ale Madryt ponownie przejął kontrolę nad grą.
Wyrok Valverde i Bellignhama
Jude Bellingham wszedł w pole karne i po złapaniu przez Nastasicia domagał się rzutu karnego, który nie został przyznany. Pojawiła się za to okazja z rzutu wolnego na 24 minuty przed końcem i do wykonania podszedł Fede Valverde. Urugwajczyk oddał niski strzał obok lewego słupka Dmitrovicia po dotknięciach Ceballosa i Ardy Gülera, aby podwyższyć na 2:0.
Turek mógł podwyższyć na 3:0 wkrótce po otrzymaniu podania od Viniciusa, ale jego strzał został zatrzymany przez stopę Dmitrovicia. Prowadzenie Realu Madryt mogło jeszcze wzrosnąć dzięki sytuacji jeden na jeden Mbappé z serbskim bramkarzem. Francuz powinien był to strzelić, ale nawet kończąc z jednym golem rozegrał więcej niż solidne zawody.
Wynik udało się ostatecznie podnieśc za sprawą Bellinghama, który przypieczętował wygraną golem zdobytym przeciwko Osasunie po asyście Asencio. W tej sytuacji Brahim (zastąpił Gülera) oddał strzał spoza pola karnego, który uderzył w poprzeczkę, a Bellingham skierował ją do siatki, ustalając wynik na 3:0.
