Ostatni raz Real Madryt stracił punkt z Celtą Vigo prawie sześć lat temu, ale jednocześnie Loc Blancos remisowali aż trzy z ostatnich pięciu meczów LaLiga i Celta miała ambicję wykorzystać moment słabości madrytczyków.
Sprawdź szczegóły meczu Real Madryt – Celta Vigo
Do przerwy bez fajerwerków
Inicjatywa po stronie Królewskich nie mogła dziwić, ale wypełnione trybuny Bernabeu oczekiwały na konkrety. Tymczasem w pierwszych minutach wprowadzenie piłki w pole karne gości było wyzwaniem, natomiast Celta po odbiorze próbowała możliwie szybko wypuścić któregoś z ofensywnych piłkarzy. Tym sposobem udało się wyprowadzić atak z udziałem Pablo Durana, którego strzał został zablokowany na rzut rożny. W 10. minucie takich ucieczek goście mieli już dwie, podczas gdy Real czekał na pierwszą groźną próbę.
Wreszcie, tuż po kwadransie, Arda Guler poszedł z piłką sam wzdłuż linii końcowej i Ionuta Radu musiał odbić futbolówkę na róg. Z niego wyszła niebezpieczna główka Bellinghama, również obroniona. Gdy Celta urządziła trzeci wypad indywidualny, Durana zatrzymał z wielkim wysiłkiem Militao, który przepłacił to kontuzją już w 20. minucie.
Atak pozycyjny Realu zbyt czytelny, a mało widoczny Kilian Mbappe dopiero w 38. minucie pokazał się w polu karnym Celty, wykładając piłkę od Viniego nadbiegającemu Gulerowi. Turek uderzył źle i wyszła na aut. W rewanżu Borja Iglesias modelowo znalazł Durana prostopadłą piłką, a ten wreszcie solidnie – przynajmniej pod względem siły – sprawdził rękawice Courtoisa.
Swedberg zaskoczył wszystkich na Bernabeu
W doliczony czas gospodarze weszli jadowitym uderzeniem Viniciusa po ziemi, które Radu wybił przed siebie, ale ani z tego, ani z dwóch rzutów rożnych bramka nie padła. Za to po przerwie tylko sekundy zdążyły minąć, gdy Fede Valverde posłał rakietę na bramkę Radu i zmusił go do gaszenia strzału na raty.
Dobrych kilka minut trwało oblężenie na połowie Celty zanim Zaragoza ruszył z kolejnym wypadem. Udało się go zatrzymać, jednak w 54. minucie ten sam zawodnik dograł z lewej do wprowadzonego chwilę wcześniej Williota Swedberga, a ten piętką oszukał bramkarza Realu i otworzył wynik!
Koszmar Realu znów zaczął się ziszczać: ciężary zamiast prowadzenia, a sytuacja stała się jeszcze gorsza w 65. minucie, gdy dwie błyskawiczne żółte kartki zarobił Fran Garcia. Nawet w dziesiątkę Los Blancos umieją takie mecze wygrywać, ale w kolejnych atakach było widać nerwy. Kylian próbował przelobować Radu w 74. minucie – tylko górna siatka. Chwilę później miał strzał z wolnego i Radu doskonale go odczytał.
Problemy z emocjami mieli też przyjezdni, których dyscyplina w defensywie wyraźnie opuściła i w kolejnych sytuacjach zaczynał rządzić przypadek. Każda kolejna minuta była jak małe zwycięstwo, gdy Gonzalo Garcia z główki posłał piłkę obok słupka już w 87. minucie. Bellingham był niewidoczny, Vinicius nieskuteczny, a na początku doliczonego czasu z czerwoną kartką wyleciał Alvaro Carreras, bo i sędziego Quintero emocje ponosiły. Gdy tylko grę wznowiono, Celta wyprowadziła modelową akcję i dobiła Real. Egzekutorem ponownie okazał się Swedberg, mijając bramkarza i z pół metra pakując piłkę do siatki.

