Los Blancos we wtorek awansowali do finału Pucharu Króla, ale potrzebowali dogrywki, żeby wyeliminować Real Sociedad, co było dla nich bardzo złą wiadomością, ponieważ dodatkowe 30 minut gry przy tak napiętym terminarzu musiało odbić się na formie fizycznej zawodników. Do Madrytu przyjechała Valencia, która do tej pory jeszcze nie wygrała ligowego meczu na wyjeździe, więc wydawało się, że Real mimo zmęczenia dopisze do swojego dorobku trzy punkty.
Zmarnowany rzut karny Viniciusa i prowadzenie Valencii do przerwy
Początek meczu nie obfitował w zbyt wiele okazji, ale w 10. minucie arbiter zdecydował się podyktować rzut karny, został wezwany przez VAR do monitora, jednak nie zmienił decyzji i uznał, że był faul na Kylianie Mbappe. Do jedenastki podszedł Vinicius i podobnie jak w meczu Ligi Mistrzów przeciwko Atletico nie znalazł drogi do siatki, bo uderzył bardzo źle i Mamardashvili obronił jego strzał.
Chwilę później sytuacja mocno się odwróciła, bo Valencia objęła prowadzenie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Obrońcy Realu bardzo źle kryli w polu karnym, a do siatki debiutującego Frana Gonzaleza trafił Mouctar Diakhaby i w 15. minucie było 1:0 dla gości.
Sześć minut później Diakhaby w kuriozalny sposób trafił do własnej bramki, ale sędziowie uznali, że wcześniej przy podaniu do Mbappe był spalony. Real dalej atakował i w 36. minucie Francuz oddał piękny strzał z dystansu, który został obroniony przed bramkarza Valencii. Napastnik "Królewskich" był najjaśniejszą postacią w ofensywie gospodarzy, ale nie trafił ani razu do siatki Valencii w pierwszej połowie, podobnie jak jego koledzy z drużyny.
Szybki gol Realu, ale zabrakło kolejnego. Valencia zadała zabójczy cios na koniec
Druga połowa zaczęła się od brzydkiego faulu Umara Sadiqa na Fede Valverde, ale otrzymał on jedynie żółtą kartkę, a w 50. minucie Real doprowadził do wyrównania. Dośrodkowanie z rzutu rożnego przedłużył Jude Bellingham, a piłkę do siatki skierował Vinicius Junior. Podopieczni Carlo Ancelottiego weszli w drugą połowę z dużo większą energią i szybko szukali gola, który dałby im prowadzenie.
Włoski szkoleniowiec, żeby jeszcze wzmocnić siłę rażenia w ataku, przed upływem godziny gry zdecydował się na zmianę i Rodrygo zastąpił Brahima Diaza. Valencia była blisko gola na 2:1, ale dobrą interwencją w 65. minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego popisał się Fran Gonzalez. Chwilę później Mbappe minimalnie pomylił się po podaniu Frana Garcii, a była to bardzo dobra okazja do objęcia prowadzenia przez gospodarzy.
Real nie zwalniał tempa, ale bramkarz Valencii w rewelacyjnym stylu obronił uderzenie Fede Valverde z kilku metrów. Królewscy szybko doprowadzili do wyrównania, ale ten drugi gol bardzo długo nie chciał przyjść do gospodarzy.
Ostatecznie do siatki trafiła Valencia w doliczonym czasie gry, uciszając Santiago Bernabeu. Goście wyszli z zabójczą kontrą, Rafa Mir dośrodkował piłkę z prawej strony, a gola strzelił Hugo Duro.
Valencia wygrała dopiero pierwsze spotkanie na wyjeździe w tym sezonie LaLiga, a Real przegrał drugi mecz przed własną publicznością. Wcześniej ulegli tylko Barcelonie w październikowym klasyku. Obecnie w tabeli Los Blancos tracą do Barcelony trzy punkty, ale Blaugrana dopiero będzie grała spotkanie w ramach 30. kolejki. Jeśli wygra, to szanse Realu na obronę tytułu bardzo się zmniejszą.