Przedziwnie oglądało się mecz Barcelony, która nie tylko grała na stadionie rezerw, ale jeszcze Lewandowski, Raphinha czy Lamine Yamal mecz oglądali z boku. Realia niecodzienne, a jednak stawka niezmienna: cenne ligowe punkty.
Sprawdź szczegóły meczu Barcelona – Valencia

Mimo kameralnej areny widowiska Blaugrana bardzo szybko zaczęła szukać otwarcia za sprawą aktywności Rashforda i Ferrana. Po strzale tego drugiego rzut rożny wymusił interwencję Julena Agirrezabali, straszonego w kolejnych minutach przez duet Bardghji-Lopez.
To właśnie Fermin wykazał się świetnym instynktem w 10. minucie wypuszczając Ferrana sam na sam z golkiperem. „Rekin” chciał podciąć nad Agirrezabalą, ale ten koniuszkami palców wypchnął piłkę nad poprzeczkę. Skrajnie jednostronne widowisko musiało w końcu dać bramkę i tak się stało w 29. minucie. Wówczas Cubarsi błysnął perfekcyjnym prostopadłym podaniem jeszcze z własnej połowy, Ferran przedłużył, Fermin przyjął piłkę i strzałem z ostrego kąta otworzył wynik.
Raphinha i Lewandowski bezlitośni po przerwie
Do przerwy Barca wiele więcej nie pokazała, przynajmniej pod kątem konkretów. Za to trzymała mecz w garści niezmiennie, przyjezdni nie zdołali nawet dojść do niecelnego uderzenia. Po zmianie stron Duma Katalonii chciała pójść za ciosem. Zanim udało się cel zrealizować, dwie kolejne okazje zmarnował Ferran obijając słupek i dając się zatrzymać golkiperowi. Drugiego gola dała za to chytra centra Rashforda z lewej, którą zbagatelizował Copete, a obecny od kilku minut Raphinha dołożył nogę na 2:0.
Przepaść między dwiema drużynami tylko się powiększała, ponieważ niecałe trzy minuty po drugim golu padł trzeci. Tym razem wyrastający na bohatera meczu Fermin przymierzył z 20 metrów i zapakował piłkę wzdłuż bocznej siatki. 22-letni piłkarz ponownie błysnął przerzutem w pole karne w 66. minucie, a tam potężnym wolejem Raphinha znalazł piłce miejsce przy bliższym słupku.
Tuż po czwartym golu na boisku pojawił się Robert Lewandowski, który zastąpił koszmarnie nieskutecznego Ferrana. Jak Hiszpan zawodził, tak Polak oczarował. Na kwadrans przed końcem 37-latek przyjął podanie od Daniego Olmo, wszedł pomiędzy dwóch obrońców Valencii i z 14 metrów huknął pod poprzeczkę, nie dając szans Agirrezabali.
Choć Valencia wyraźnie chciała już tylko zejść z boiska, kapitan reprezentacji Polski zamierzał wykorzystać dany czas w pełni. W 86. minucie ponownie świetnie obsłużył go Dani Olmo, a Polak raz jeszcze pokonał bramkarza gości. Tym razem radość przerwała sygnalizacja spalonego, ale VAR zaprzeczył - Lewandowski prawidłowo zdobył gola, który zamknął wynik meczu na poziomie 6:0!
