Spotkanie rozgrywane na Campo de Futbol de Vallecas rozpoczęło się dla gości idealnie. Już w piątej minucie Jorge de Frutos serią zwodów minął Frana Garcię, następnie posłał precyzyjne dośrodkowanie w pole karne, a Unai Lopez celną główką pokonał Thibaut Courtoisa.
W 14. minucie szansę na odpowiedź zyskał Rodrygo. Brazylijczyk przedarł się prawą stroną pola karnego, ale Augusto Batalla zdołał odbić jego strzał skierowany przy bliższym słupku. Real wciąż atakował, tuż przed upływem pół godziny gry na mocne uderzenie z dystansu zdecydował się Arda Guler, jednak piłka przeleciała nad poprzeczką. Chwilę później kolejną szansę zmarnował Turek, który dopadł do podania Lucasa Vazqueza, ale znów nie trafił w bramkę. Koledzy mieli do niego sporo pretensji, gdyż tuż za nim czaił się gotowy do strzału Jude Bellingham.
Zamiast tego to gospodarze zdobyli drugą bramkę. Po rzucie rożnym wykonanym przez Isi Palazona najwyższej w szesnastce wyskoczył Abdul Mumin i mocnym uderzeniem głową podwyższył prowadzenie swojej drużyny.
To tylko podrażniło graczy Los Blancos, a szczególnie Federico Valverde. W 39. minucie Urugwajczyk przejął futbolówkę przed polem karnym i potężnym, a przy tym precyzyjnym strzałem z daleka zmniejszył straty zespołu. Podopieczni Carlo Ancelottiego poszli za ciosem i jeszcze przed przerwą doprowadzili do wyrównania, kiedy Bellingham wykorzystał dośrodkowanie Rodrygo.
Na drugą połowię z większą determinacją wyszli goście, co szybko przyniosło pożądane efekty. W 56. minucie sprzed pola karnego przymierzył Rodrygo, futbolówka po drodze odbiła się od nogi Andreia Ratiu i zatrzepotała w siatce.
Kibice na stadionie nieco ucichli, ale wymiana ciosów trwała. W 64. minucie daleką wrzutkę Floriana Lejeune'a lekko trącił Palazon, ale to wystarczyło, by po raz trzeci trafić do bramki Realu.
Trener Królewskich chciał ratować wynik, posyłając na boisko m.in. Eduardo Camavingę, Endricka czy wcześniej Viniciusa. Brazylijczyk w jednej z kolejnych akcji upadł w polu karnym po kopnięciu przez obrońcę, ale sędzia nie zdecydował się sprawdzić sytuacji przy pomocy VAR-u. Po chwili 24-latek wpadł w szesnastkę i wymanewrował obrońców, jednak jego silny strzał został zatrzymany przez golkipera.

Mimo aż siedmiu doliczonych minut i serii intensywnych ataków Real nie zdołał zdobyć bramki na wagę zwycięstwa. Co więcej, w ostatniej minucie to Courtois uchronił drużynę przed stratą nawet punktu. Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie, co oznacza, że Los Blancos nie wykorzystali szansy na przegonienie Barcelony, wciąż zajmując drugie miejsce w tabeli LaLiga.