Piłkarze Barcelony niespodziewanie przegrali na wyjeździe z Sevillą aż 1:4. Całe spotkanie w bramce gości rozegrał Wojciech Szczęsny, który mimo kilku wspaniałych interwencji nie był w stanie zapobiec stratom. Rzut karny przy stanie 1:2 zmarnował Robert Lewandowski.
Spotkanie na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan od początku toczyło się w gorącej atmosferze, która sprzyjała oczywiście gospodarzom. Największą determinacją w pierwszych minutach wykazywał się Alexis Sanchez, były gracz Blaugrany, sprawiając defensorom mnóstwo problemów. I to właśnie chilijski weteran otworzył wynik spotkania, kiedy w 13. minucie wykorzystał rzut karny podyktowany po faulu Ronalda Araujo na Isaacu Romero.
Wydawało się, że goście zaraz ruszą do odrabiania strat, ale zaskakująco łatwo kolejne okazje stwarzali sobie podopieczni Matiasa Almeydy. Mnóstwo pracy miał Wojciech Szczęsny, który wspaniałą paradą po kolejnym uderzeniu Romero uchronił drużynę przed większą stratą, ale kilka minut później po uderzeniu tego samego zawodnika był już bez szans. Przy akcji bramkowej zawinił przede wszystkim były gracz Sevilli Jules Kounde, który stracił piłkę na połowie przeciwników.
W ekipie Hansiego Flicka walecznością wyróżniał się Marcus Rashford, który robił wszystko, by szybko zredukować straty. Pierwsze mocne uderzenie angielskiego napastnika udaną obroną zablokował Odysseas Vlachodimos, ale jeszcze przed końcem pierwszej połowy były gracz Manchesteru United dopiął swego, zdobywając bramkę kontaktową.
Druga odsłona spotkania toczyła się według przewidywanego scenariusza. Goście ruszyli do ofensywy, z kolei "Los Nervionenses" skupili się na odpowiednim ustawieniu w defensywie. Początkowo gracze Dumy Katalonii bili głową w mur, ale "na ratunek" przybył im rezerwowy Sevilli. Adnan Januzaj dosłownie minutę po wejściu na murawę faulował w polu karnym, a sędzia mimo ogromnych protestów od razu wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Robert Lewandowski, wziął głęboki oddech i... posłał ją tuż obok słupka.
Niemiecki trener szukał kolejnych rozwiązań, na murawę w miejsce Ferrana Torresa posłał utalentowanego nastolatka Roony'ego Bardghjiego. Napastnik mógł szybko odwdzięczyć się za zaufanie, ale dwukrotnie zatrzymał go bramkarz rywali.

Defensywa Sevilli nie popełnili już kolejnych błędów, za to wyprowadziła skuteczne kontrataki. Jose Angel Carmona skorzystał z braku opieki, podwyższając prowadzenie zespołu. Już w doliczonym czasie gry po podobnej akcji wynik starcia na 4:1 ustalił Akor Adams i sensacja stała się faktem. Barcelona przegrała pierwszy mecz w sezonie, a drużyna z Andaluzji mogła cieszyć się czwartego zwycięstwa i awansu na czwarte miejsce w tabeli. Liderem LaLiga pozostał Real Madryt.