Malen zdobył oba gole już w pierwszej połowie, w której gospodarze zdecydowanie dominowali i nie dopuścili rywala do żadnego strzału. Sami oddali 10 uderzeń, z czego połowa była celna. Pierwszą bramkę w 27. minucie świętował przed sektorem gości, gdy trafił go plastikowy kubek, zostawiając ranę na głowie i widoczną krew.
Holender jednak szybko się pozbierał i kwadrans później dołożył zwycięskiego gola. Po tym trafieniu doszło do jeszcze większych zamieszek wśród kibiców Berna. Wyrywali siedzenia, rzucali przedmiotami na boisko i bili się z ochroną oraz policją. Nawet prośby kapitana Benito o spokój nie pomogły, mecz musiał zostać na kilka minut przerwany, a policja ostatecznie wyprowadziła z trybun co najmniej trzech chuliganów z sektora gości.
Trener Gerardo Seoane przeprosił za zachowanie kibiców, ale z drugiej strony stwierdził, że mogli zostać sprowokowani świętowaniem goli przed ich sektorem. "To normalne, że po zdobyciu bramki chce się świętować z kolegami z drużyny. Nasi kibice mogli to odebrać jako prowokację, ale uważam, że to część futbolu. Nie powinni reagować aż tak gwałtownie" - powiedział i dodał:
"Sędzia poprosił naszego kapitana, by podszedł do kibiców i spróbował uspokoić sytuację, a niektórzy zeszli na dół, żeby porozmawiać. Policja jednak zareagowała, jakby mieli wtargnąć na boisko, choć nie mieli takiego zamiaru. Myślę, że reakcja była trochę pochopna".
Seoane w rozmowie z The Guardian kontynuował: "To wstyd dla wszystkich. Prowokacje, rzucanie przedmiotami, przekonanie, że ktoś zamierza wtargnąć na boisko. Taki finał nie jest dobry dla nikogo i na pewno przepraszamy. Nie czujemy się z tym dobrze. W takiej sytuacji wszyscy przegrywają".
Po przerwie obraz gry nie zmienił się znacząco, ale goście potrafili nieco zagrozić Aston Villi i jedyny celny strzał w całym meczu zamienili na gola. Trafienie padło jednak dopiero w 90. minucie, a jego autorem był Monteiro, jednak drużynie z Berna zabrakło już czasu na wyrównanie. W 71. minucie do siatki trafił także Bedia, ale jego gol nie został uznany z powodu spalonego.
Dla Villans było to czwarte zwycięstwo z rzędu i już siódme domowe z kolei. Dla Malena był to trzeci gol w piątym meczu LE i szósty w 18 spotkaniach we wszystkich rozgrywkach tego sezonu.
"Jako drużyna zagraliśmy dobrze, stworzyliśmy sobie wiele okazji. Szczerze mówiąc, sam powinienem był strzelić jeszcze ze dwie bramki. Podchodzimy do każdego meczu osobno. Oczywiście Premier League jest dla nas najważniejsza, ale ta rywalizacja też ma duże znaczenie" - powiedział dla klubowej telewizji.
Reprezentant Polski, Matty Cash, całe spotkanie spędził na ławce rezerwowych.
