Podopieczni trenera Adriana Siemieńca zdawali sobie sprawę, że mierzą się z rozpędzonym rywalem, ale mimo tego już w pierwszej minucie obrońcom uciekł Felix Lemarechal. Na szczęście dla polskiej ekipy strzał utalentowanego pomocnika przeleciał nad poprzeczką i można było to potraktować jako poważne ostrzeżenie.
Gospodarze wciąż dominowali, a zawodnicy "Dumy Podlasia" musieli skoncentrować się na defensywie. W końcu po szybkiej wymianie podań oko w oko z bramkarzem stanął Sebastian Nanasi, a po nim sprzed pola karnego znów uderzał Lemarechal. W obu sytuacjach wspaniałym interwencjami popisał się 19-letni Miłosz Piekutowski.
W końcu go głosu doszli także gracze Jagi, a świetną okazję na otwarcie wyniku miał Alejandro Pozo. Hiszpan w ostatniej chwili został jednak powstrzymany przez defensorów, ale goście w końcu uwierzyli we własne siły.
Druga odsłona spotkania rozpoczęła się od zmarnowanych okazji Pululu oraz Lemarechala. Napastnik Jagiellonii posłał piłkę nad poprzeczką, natomiast zawodnik ekipy "Le Racing" trafił w słupek.
W 53. minucie zawodnicy przyjezdnych wykonywali rzut wolny. Dalekie dośrodkowanie sprawiło sporo problemów defensywie przeciwników, co wykorzystał Alejandro Pozo, otwierając wynik meczu strzałem z bliskiej odległości. Co prawda sędzia przez chwilę wstrzymał jeszcze radość gości, ale po chwili wskazał na środek boiska.

Przed meczem wielu ekspertów straszyło defensywę Jagi Joaquinem Panichellim i szybko okazało się, że mieli rację. Napastnik z Argentyny chwilę po wejściu na boisko popisał się fantastycznym strzałem z przewrotki, doprowadzając do wyrównania.
W końcówce dominowali już gospodarze, ale defensywa Jagiellonii nie popełniła błędu, a spotkanie zakończyło się podziałem punktów. Ten wynik to z pewnością większy sukces dla gości, którzy dzięki remisowi na trudnym terenie w tabeli Ligi Konferencji mają na koncie już cztery "oczka".