Początek spotkania na zasłużonym stadionie Campo de Futbol de Vallecas zaoferował kibicom rollercoaster emocji. Najpierw zgodnie z przewidywaniami zaatakowali gospodarze, jednak Gumbau strzelił obok bramki, a uderzenie Ivana Balliu po rykoszecie od obrońcy poszybowało nad poprzeczką.
Zawodnicy Nielsa Frederiksena dali się "wyszumieć" rywalom i w końcu sami ruszyli do ofensywy. W siódmej minucie wychodzącego na spotkanie z bramkarzem Luisa Palmę za koszulkę pociągnął Florian Lejeune, a sędzia Viktor Kopiyevsky pokazał Francuzowi żółtą kartkę. Po chwili podszedł do monitora VAR, zgodnie z komunikatem sprawdzając potencjalną zmianę jej koloru na czerwony, ale ostatecznie... anulował karę, odwołując także rzut wolny dla "Kolejorza".
Jak się okazało, to tylko zmotywowało pomocnika z Hondurasu. W 11. minucie pomocnik uciekł spod opieki obrońców i fantastycznym strzałem głową wykorzystał dośrodkowanie Joela Pereiry, zdobywając drugą bramkę w tym sezonie Ligi Konferencji. Jego trafienie oznaczało, że Lech strzelał gola w ostatnich ośmiu meczach rozgrywek.
Po objęciu prowadzenia goście skupili się na defensywie, szukając swoich szans po kontratakach. Okazało się, że była to słuszna strategia, gdyż kilka minut przed przerwą po takim szybkim wypadzie i podaniu Pablo Rodrigueza bramkę na 2:0 zdobył Antoni Kozubal.
Drogi brak koncentracji
Po zmianie stron inicjatywę wciąż utrzymywali "Los Vallecanos", tworząc coraz większe zagrożenie, jednak brakowało im skuteczności, a refleksem popisywał się także Bartosz Mrozek. Trener Inigo Perez postanowił dokonać kilku zmian, posyłając w jednym momencie na murawę m.in. zawodnika o polskich korzeniach Alemao czy Isiego Palazona. Dynamiczny skrzydłowy nie potrzebował wiele czasu, by zaprezentować swój boiskowy spryt. Minutę po wejściu wyprzedził obrońców Lecha i wykończył wrzutkę Pedro Diaza, zmniejszając straty swojej drużyny.
Ostatni fragment rywalizacji to napór Rayo i czasem rozpaczliwa obrona w wykonaniu zawodników Lecha. Szkoleniowiec gości także chciał pomóc drużynie, wprowadzając m.in. Filipa Jagiełło, Taofeeka Ismaheela czy Roberta Gumnego, dodatkowe siły niewiele jednak dały. W 83. minucie gapiostwo defensywy wykorzystał bowiem inny as gości, Jorge de Frutos, doprowadzając do wyrównania. Wydawało się, że Lech mimo wszystko zdoła utrzymać taki wynik, ale w końcówce z kolejnej wpadki skorzystał Alvaro Garcia, zapewniając miejscowym kibicom wielką radość, a swojej ekipie emocjonujące zwycięstwo.

Lech po trzech kolejkach do jednej wygranej dokłada drugą porażkę. Dla Rayo to drugi komplet punktów, drużyna z Madrytu ma na koncie także remis, dzięki czemu znajduje się w górnej części tabeli Ligi Konferencji.
