Po zwolnieniu Ediego Iordanescu drużynę przejął dotychczasowy asystent Inaki Astiz, jednak dwie porażki i remis szybko przybliżyły go do powrotu na stanowisko, które wcześniej zajmował. Szczególnie domowa klęska z Bruk-Bet Termalica Nieciecza (1:2) wywołała w klubie panikę, a kibice oczekiwali szybkiego zatrudnienia nowego szkoleniowca. Ten jednak wciąż się nie pojawił.
Legia, według doniesień z Polski, od kilku dni prowadzi rozmowy właśnie z Papszunem. W Rakowie, gdzie wcześniej zdobył mistrzostwo, dzięki sukcesom i przemyślanej pracy wypracował sobie wyjątkową pozycję. Po powrocie do klubu w zeszłym roku wynegocjował w kontrakcie możliwość odejścia w przypadku interesującej oferty, jednak według portalu Weszlo dotyczy ona wyłącznie reprezentacji lub zagranicznych drużyn. Polski klub, a więc także Legia, nie może skorzystać z tej klauzuli.
Jeśli Warszawa chce pozyskać Papszuna, musi przekonać nie tylko jego, ale również Raków. To będzie trudne. Trener wyciągnął drużynę z kryzysu, wyniki się poprawiają, a władze Rakowa nie chcą ponownie stracić swojego największego sportowego atutu. Sytuację dodatkowo komplikuje informacja, że Papszunem interesuje się nieujawniony klub z zagranicy.
Ciekawe jest to, że Papszun był blisko Legii już dwa lata temu. Wydawało się wtedy, że wszystko jest ustalone, ale nowy dyrektor sportowy ostatecznie wybrał innego trenera. Teraz powrót tej koncepcji jest znacznie bardziej realny niż wcześniej. Gdyby Papszun objął nową funkcję, po raz drugi w krótkim czasie zmierzyłby się z praską Spartą, z Rakowem na stadionie Letná na początku listopada wywalczył remis 0:0.
W ostatnich tygodniach z klubem łączone były także inne nazwiska, choćby Rui Vitoria, Joao Henrqiues, Jacek Magiera, Maciej Skorża, Oscar Garcia czy Robert Kolendowicz. Jednak media jako faworyta do objęcia stanowiska wskazywały Nenada Bjelicę, byłego szkoleniowca Lecha. Wszystko wskazuje jednak na to, że priorytetem jest zatrudnienie Papszuna, a Chorwat jest dla klubu "opcją rezerwową".
