Ten mecz półfinału Ligi Mistrzów mógł być rekordowy z polskiego punktu widzenia. Nie tylko bowiem w każdej z drużyn mogło wystąpić po dwóch reprezentantów Polski, ale i głównym arbitrem był Polak, Szymon Marciniak. Inter był wskazywany jako nieznaczny faworyt rewanżu na stadionie, na którym nie przegrał w LM od 972 dni.
Sprawdź szczegóły meczu Inter – Barcelona

Tym razem Barca nie odpowiedziała do przerwy
Tempo musiało być szybkie od pierwszych sekund, bo specyfika obu drużyn to wymusza: wysoko ruszający zawodnicy Barcelony i nastawieni na odbiór z przeniesieniem gry rywale gwarantowali widowisko, które nie mogło tylko doczekać się otwierającego gola. Wrzutki Barcy były niecelne, dryblingi ofensorów Interu przegrane i dopiero w 13. minucie San Siro ryknęło, gdy Marcus Thuram wyszedł sam na sam ze Szczęsnym. Bramkarz nie tylko wygarnął piłkę spod stóp Francuza, ale ten był też na spalonym.
Gdy wybił kwadrans, pierwszy celny strzał Barcy oddał – a jakże – Lamine Yamal. Jego próba zza obrońców nie mogła jednak zmylić Sommera, który pozostał w środku bramki i złapał piłkę. Podobnie jak w poprzednim meczu, to Inter pierwszy wyprowadził skuteczny cios, tym razem korzystając na stracie Olmo blisko środka boiska. Błyskawiczne przeniesienie piłki do przodu zostawiło Szczęsnego samego z dwoma rywalami i Lautaro był nie do zatrzymania.
Duma Katalonii umie odrabiać straty, ale Nerazzurri nie lubią do tego dopuszczać. W 33. minucie Ferranowi brakło paru metrów przy wykończeniu, do dogrania Yamala dwie minuty później Ferran nie mógł dojść. Znacznie bardziej groźnie było pod bramką Barcy, gdzie piłka świstała obok obramowania po strzałach Mychitariana i Calhanoglu. Na domiar złego w ostatnie pięć minut pierwszej połowy weszliśmy z ogromną kontrowersją: czy Cubarsi powalił Lautaro w polu karnym? VAR przywołał Marciniaka, a ten przyznał rzut karny! Bez problemu Szczęsnego pokonał Calhanoglu, posyłając bramkarza w przeciwnym kierunku i gospodarze schodzili na przerwę w atmosferze fety.
Kwadrans i remontada (prawie) kompletna
Hansi Flick nie szukał zmian już w przerwie, co nie wyglądało na dobry pomysł. Już po kilku minutach Francisco Acerbi wpakował piłkę do siatki Barcelonie jako trzeci, choć jego radość okazała się przedwczesna – wyraźnie spalił. W rewanżu atak Barcelony skończył się potężnym uderzeniem Erica Garcii, który skończył głęboko w bramce, podpinając gości do tlenu.
W elektryzującym fragmencie gry kolejny akord zagrał Barella, którego potężny wolej skończył wybity przez Szczęsnego, a Yamal wypuścił kolegów z kontrą trzech na dwóch. W trudnych do uwierzenia okolicznościach Yan Sommer zatrzymał Garcię przed skompletowaniem szybkiego dubletu. Czego nie zrobił jeden Hiszpan, to udało się innemu. Gerard Martin głębokim przerzutem znalazł nabiegającego na główkę Daniego Olmi i ten nie dał szans szwajcarskiemu golkiperowi!
Nerazzurri zostali oszołomieni i nie byli w stanie ponownie narzucić swojego rytmu, w najlepszym razie dając się łapać w pułapki ofsajdowe. Tymczasem w defensywie Interu ponownie zrobiło się gorąco, gdy w 68. minucie Szymon Marciniak wskazał na wapno po faulu Calhanoglu na Yamalu. Upiekło się Turkowi, podciął rywala tuż przed linią, VAR to potwierdził i nic groźnego z tego nie wyszło.
Kolejna szalona końcówka dała dogrywkę
Simone Inzaghi reagował wprowadzeniem Darmiana i Taremiego, w Barcelonie dopiero na kwadrans przed końcem pojawił się Araujo. Dociśnięty do swojej szesnastki Inter odetchnął z ulgą, gdy kolejną próbę Yamala z dystansu wybił poza boisko Sommer. Nieco ponad 10 minut gry otrzymał Piotr Zieliński, który – wraz z Frattesim – był ostatnim zmiennikiem gospodarzy.
Mimo zmian gospodarze wydawali się coraz bardziej spowolnieni, wykończeni tym morderczym dwumeczem. Duma Katalonii miała dodatkowy zastrzyk adrenaliny i jak rekiny krążyła do końca wokół pola karnego. W 87. minucie Raphinha – który miał najwyżej mieszany występ – huknął z lewej nogi, Sommer wybił pod nogę Brazylijczyka i ten poprawił z prawej tuż przy słupku, dając pierwszy raz w dwumeczu przewagę Barcelonie!
Dopiero po tym golu, w 90. minucie, na boisko wszedł również Robert Lewandowski. Inter domagał się odgwizdania ręki Polaka, ale tzeba było szybko się zbierać, ponieważ Yamal obił następnie słupek bramki Sommera! Gdy wydawało się, że Duma Katalonii ma pewny finał, nieoczekiwanie skuteczną akcję wyprowadził Inter. Dumfries z prawej idealnie znalazł Acerbiego, który wcisnął piłkę w ucho igielne bliższego słupka w 90+3. minucie! Jeszcze w ostatnich sekundach Yamal miał szansę przesądzić, lecz uderzył za słabo.
Frattesi przymierzył na wagę finału
Wróciwszy do życia w doliczonym czasie, Inter znacznie lepiej rozegrał pierwsze minuty dogrywki, nie dopuszczając rywali do groźnych sytuacji. Gdy mistrzowie Włoch wyprowadzili atak w 99. minucie, piłkę dostał Davide Frattesi, który wyczekał i uderzył w drugie tempo, zaskakując i obrońców i Szczęsnego uderzeniem pod dalszy słupek.
Prowadzeniem Interu zakończyła się pierwsza część dogrywki, a w drugiej Robert Lewandowski powinien był wyrównać w 107. minucie, gdy jakimś cudem piłkę na głowę dograł mu Yamal, a Sommer nie wybił. Frattesi nie pokonał za to Szczęsnego przy kolejnej świetnej próbie i w ulewnym Mediolanie wynik utrzymywał się w ostatnich 10 minutach. Yamal kolejny raz nie oszukał wybitnego Sommera uderzeniami w 114. i 116. minucie. To było jak bicie głową w mur, a ten czarno-niebieski wytrzymał fale szturmów Barcy i Inter melduje się w finale Ligi Mistrzów 2025!
