Club Brugge - Barcelona 3:3
Blaugrana przystępowała do meczu w roli zdecydowanego faworyta, ale Club Brugge od początku pokazało swoją siłę. Belgijski zespół korzystał z szybkich kontrataków, zaaranżowanych w szczególności przez znakomitego Forbsa - autora dwóch goli i jednej asysty. Przyjezdnych ratowali Yamal, Lopez i w końcu samobójcza bramka przeciwnika, która zakończyła szalony pojedynek remisem.
"Często traciliśmy piłkę w niebezpiecznych strefach i przeciwnik to wykorzystywał. To trudne, gdy traci się trzy bramki" - przyznał obrońca Garcia, który musiał dokonać zmiany w końcówce po zderzeniu z Vermantem. "Myślę, że złamał mi nos" - dodał, podobno udając się do szpitala.
Talent z Barcelony, Yamal, również skomentował grad goli, mówiąc jednocześnie o swojej kontuzji pachwiny i okrzykach kibiców gospodarzy: "Było wiele kłamstw na temat mojej kontuzji, że byłem smutny i że się nie starałem. To nie była prawda. Wciąż byłem taki sam, skupiony na pracy, szczęśliwy i zmotywowany. Buczenie? Taka reakcja kibiców oznacza jedno - wiedzą, że jestem ważnym zawodnikiem, inaczej by na mnie nie buczeli".
17-letni skrzydłowy miał udział przy drugim i trzecim golu swojej drużyny. "Cieszę się, że pomogłem drużynie, ale przykro mi, że nie wygraliśmy. Chcieliśmy zdobyć trzy punkty" - powiedział.
Trener Hansi Flick główny problem widział w defensywie zespołu. "To nie była tylko linia defensywna, ale także środek pola. Przegrywaliśmy wiele pojedynków, nie byliśmy wystarczająco zdecydowani. Musimy to poprawić" -powiedział, jednocześnie odrzucając pogląd, że powinien zmienić swoje podejście. "Możemy bronić głębiej, ale ja tego nie chcę. Jesteśmy Barceloną. Musimy być aktywni z piłką i bez niej, musimy poprawić nasz pressing. To jest nasza droga".
Duma i rozgoryczenie
Zawodnicy gospodarzy czuli po meczu mieszankę dumy i frustracji. Kapitan Vanaken, który rozegrał swój setny europejski mecz, ujął to precyzyjnie: "Możemy być rozczarowani wynikiem, ale powinniśmy być dumni z tego, jak zagraliśmy przeciwko Barcelonie. To było niemal perfekcyjne".
Jednym z najważniejszych momentów tego wieczoru był nieuznany gol klugu z Brugii w 91. minucie, kiedy Vermant zdobył piłkę wślizgiem, ale trafił w stopę bramkarza Szczęsnego. "Myślę, że ostatecznie był to faul" - powiedział Vanaken.
Jednak defensywny pomocnik belgijskiej drużyny Aleksandar Stankovic widział to zupełnie inaczej: "Nie wiem, dlaczego anulowali bramkę. VAR podjął decyzję, ale myślę, że powinno być 4:3".
Trener Nicky Hayen pochwalił swoich zawodników pomimo gorzkiego zakończenia. Wiedzieliśmy, że w takim meczu musimy pokazać, że zależy nam na punktach bardziej niż naszym przeciwnikom. Myślę, że dokładnie to pokazaliśmy. Szkoda tylko tego momentu w końcówce, myślę, że był bardzo wątpliwy. Gdyby bramka się utrzymała, byłoby to historyczne zwycięstwo".
Lewy obrońca Joaquin Seys również miał świetne doświadczenie, mierząc się z Jamałem po swojej stronie. "Gram w piłkę nożną dla takich meczów. Nie jestem do końca zadowolony z mojego występu, ale myślę, że na pewno nie zagrałem źle. Yamal to świetny piłkarz i wiele wyniosę z tego meczu na przyszłość" - przyznał.
Nieuznany gol? Kradzież
Holenderska legenda Marco van Basten nie szczędził krytyki w studiu Ziggo Sport po anulowanej bramce. "Brugia została okradziona. Gol Vermanta powinien był zostać uznany. Nie było faulu na Szczęsnym - bramkarz zagrał w taki sposób, że wyglądało to na faul, ale nim nie było" - wściekał się.
Kibice w mediach społecznościowych zareagowali podobnie. "Czysta kradzież!" - napisał jeden z nich. Inny dodał: "Barcelona musi okraść belgijską drużynę, aby uzyskać choćby remis, to hańba".
Kolumbijski dziennikarz Andrés Camilo Gamboa Zapata napisał w sieci X: "To wielka kradzież w Brugii. Błąd był po stronie bramkarza, który skoczył na napastnika. Zła decyzja ze strony VAR".
Mimo to Brugia zdobyła cenny punkt i awansowała na 22. miejsce w tabeli. W następnym meczu czeka na nich Sporting, podczas gdy Barcelona udaje się do Londynu, aby zmierzyć się z Chelsea na Stamford Bridge. Blaugrana plasuje się na 11. pozycji, a The Blues na 12.
