Więcej

Liverpool miał świetny start, ale znów wyrywa wygraną dopiero w doliczonym czasie

Zaktualizowany
Liverpool miał świetny start, ale znów wyrywa wygraną dopiero w doliczonym czasie
Liverpool miał świetny start, ale znów wyrywa wygraną dopiero w doliczonym czasieAFP
Liverpool zaliczył piorunujący początek i bezkompromisową końcówkę, a przez całą resztę meczu Atletico miało tylko jeden atut: Marcosa Llorente. Jego drugi w karierze dublet na Anfield na nic się nie przydał, bowiem w doliczonym czasie gry Virgil van Dijk głową przesądził o wygranej 3:2.

Choć w ostatnich meczach Liverpool imponował bramkami strzelanymi w doliczonym czasie gry, to Ligę Mistrzów zaczął od genialnych pierwszych minut przeciwko zdezorientowanym piłkarzom Atletico Madryt.

Sprawdź szczegóły meczu Liverpool – Atletico

Składy i oceny za mecz Liverpool - Atletico
Składy i oceny za mecz Liverpool - AtleticoFlashscore

Wielkie otwarcie Liverpoolu

Już po dwóch minutach The Reds doszli do rzutu wolnego przed polem karnym rywali. Wykonawcą był Mohamed Salah, który posłał piłkę nisko obok muru. W gąszczu nóg futbolówka obiła Robertsona i od jego łydki powędrowała do bramki kompletnie poza zasięgiem Oblaka. Trudno o gorszy start, a jednak Atletico zdołało go zaliczyć: niecałe dwie minuty później szybka wymiana Salaha i Gravenbercha pozwoliła Egipcjaninowi przejść w pole karne i bezlitośnie pokonać Oblaka.

Nisko ustawione Atletico potrzebowało dłuższej chwili na stworzenie sobie miejsca na boisku i utrzymanie przy piłce. Gdy okrzepli, zaczęli przenosić ciężar pod pole karne Liverpoolu, były stałe fragmenty dla gości, za to nie było realnych okazji na odpowiedź. Za to miejscowi byli centymetry od trzeciego gola, gdy po 20 minutach strzał Salaha minął słupek.

Llorente (na chwilę) zepsuł zabawę na Anfield

Po półgodzinie analizowano rzut karny dla lokalnej drużyny po ręce Lengleta, jednak VAR pomógł podjąć decyzję o dalszej grze. Do końca pierwszej połowy Liverpool nacierał i był zdecydowanie bliżej gola od gości… tyle że to właśnie Atleti uderzyli tuż przed przerwą, już w doliczonym czasie. Wykorzystali jeden z nielicznych błędów The Reds i Marcos Llorente wcisnął piłkę między nogami próbującego blokować Konate, kierując ją pod dalszy słupek

Pomni ciosów z początku meczu, piłkarze Colchoneros wrócili skupieni i byli w stanie przynajmniej trzymać Liverpool na dystans w otwierającym kwadransie drugiej odsłony. Szczęście nie opuściło ich w 65. minucie, gdy Mo Salah doszedł do kolejnego strzału i wyciągnął z tej okazji tylko słupek. Ilekroć Atleti pojawiali się pod polem karnym rywali, byli narażeni na szybkie kontry gospodarzy.

I tylko Llorente był jak koszmar z 2020 roku, gdy zaliczył tu dublet. I ostatecznie powtórzył ten wyczyn w 81. minucie, gdy huknął z 17 metrów, a wystawiona noga Mac Allistera uniemożliwiła skuteczną reakcję Alissona. Upływające minuty zdawały się potwierdzać, że gol Llorente będzie brzemienny dla Liverpoolu.

Ale czego nauczyli nas The Reds w tym sezonie? Że w doliczonym czasie potrafi odrzeć rywali z nadziei. Zrobił to Van Dijk, posyłając chytrą główkę po rzucie rożnym w doliczonym czasie gry. Anfield świętowało, a mogło być i 4:2, gdyby kontra Salaha i Ekitike poszła minimalnie lepiej. Ostatnią akcją meczu był strzał głową Sorlotha, ale on skuteczności Van Dijka nie powtórzył i LFC zwycięża 3:2.

Statystyki meczu Liverpool - Atletico
Statystyki meczu Liverpool - AtleticoOpta by Stats Perform
Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen