SSC Napoli odniosło pierwsze zwycięstwo w fazie ligowej Ligi Mistrzów UEFA, a dublet Rasmusa Hojlunda poprowadził drużynę do skromnej wygranej 2:1 nad Sportingiem na stadionie Diego Armando Maradony.
Podopieczni Antonio Conte grali płynnie, choć bez fajerwerków przez pierwsze pół godziny. Ich przemyślane rozgrywanie akcji kończyło się jedynie niegroźnymi strzałami z dystansu, które nie sprawiły żadnych problemów Rui Silvie w bramce Sportingu.
Sprawdź szczegóły meczu Napoli - Sporting
Jak na zespół, który potrafi tak dobrze wymieniać podania, głównym wydarzeniem początkowej fazy meczu była nietypowo brzydka sytuacja – wysoki, niebezpieczny faul Kevina De Bruyne nie zakończył się jednak ani kartką, ani interwencją VAR-u. Wkrótce belgijski maestro pokazał jednak swoją klasę, rozmontowując defensywę portugalskiej drużyny w kluczowym momencie.
Gdy akcja ofensywna Sportingu została przerwana na skraju pola karnego Napoli, błyskotliwy De Bruyne minął dwóch rywali, otworzył sobie przestrzeń w środku pola i idealnie dograł piłkę do Rasmusa Hojlunda, który znalazł się sam na sam z bramkarzem. Napastnik wypożyczony z Manchesteru United zrobił swoje, pewnie posyłając piłkę pod bramkarzem Silvą i otwierając wynik spotkania.
Pięć minut później, przy wysokim morale, gospodarze byli bliscy podwyższenia prowadzenia – Matteo Politano zwiódł obrońcę i uderzył technicznie w kierunku dalszego słupka, ale Silva zdołał odbić piłkę. Wszelkie nadzieje na grad bramek szybko jednak prysły, bo spokojny początek drugiej połowy nagle zamienił się w emocjonującą walkę po upływie godziny gry.
Rywalizacja Politano z Maximiliano Araujo przez większość meczu toczyła się na połowie Sportingu, ale to w polu karnym Napoli kapitan Partenopei popełnił błąd, zahaczając Urugwajczyka nieostrożną nogą. Wprowadzony w przerwie Luis Suarez pewnie wykorzystał rzut karny i doprowadził do remisu.
Po wprowadzeniu na boisko Davida Neresa i Noa Langa, Antonio Conte mógł być rozczarowany brakiem kreatywności swojego zespołu. Goście wydawali się zmarnować najlepszą okazję, gdy Pedro Goncalves posłał piłkę wysoko nad poprzeczką z 12 metrów.
Ta niewykorzystana szansa okazała się kosztowna, bo cztery minuty później historia się powtórzyła – De Bruyne ponownie obsłużył Hojlunda, a Duńczyk wykazał się odwagą, wyprzedzając bramkarza i głową zdobywając zwycięską bramkę po znakomitym dośrodkowaniu Belga.
