To Karabach miał być chłopcem do bicia w obecnej edycji Ligi Mistrzów, tymczasem po pięciu kolejkach ostatnią drużyną z zerem na koncie był Ajax Amsterdam. Dlatego wyjazd do Baku uznawano za trudną przeprawę dla holenderskiej potęgi, ostatnio trawionej wieloma problemami.
Sprawdź szczegóły meczu Karabach Agdam - Ajax Amsterdam
W pierwszych minutach Ajax wyprowadzał pojedyncze ataki, ale oddawał najwyżej wstydliwie niecelne uderzenia, które nie mogły martwić Kochalskiego. Znacznie ciekawiej było pod bramką gości, gdzie Karabach zapędzał się często, wejść w pole karne było sporo, a ostatecznie prowadzenie dały najprostsze środki: daleki przerzut Cafarquliyeva z obrony został przyjęty przez Camilo Durana, a ten przelobował wychodzącego z bramki Vitezslava Jarosa bez problemu.
Ajax miał piłkę znacznie częściej, ale kompletnie nie przekładało się to na jakość gry. Ani z akcji, ani po stałych fragmentach Holendrzy nie mogli stworzyć zagrożenia. Przeciwnie, rzuty rożne Ajaxu częściej kończyły się kontrami Karabachu.
To gospodarze nadawali ton grze aż do 39. minuty, gdy Duran był o włos od podwojenia swojego dorobku. Uderzał na pustą bramkę, za to z trudnej pozycji i w efekcie trafił tylko boczną siatkę. Za to Ajax w odpowiedzi wyprowadził swój jedyny udany atak pierwszej połowy, w którym Kasper Dolberg ściął z lewej do środka, zgubił tym obrońców i huknął z dystansu, wsuwając piłkę przy słupku bramki Kochalskiego. Polski bramkarz był wściekły na kolegów.
Po przerwie gospodarze ruszyli wyraźnie z podrażnioną ambicją i bardzo szybko zaczęli niepokoić Ajax. Opłaciło się, już w 47. minucie Matheus Silva wykorzystał piłkę otrzymaną fartownie od golkipera gości – próbującego nogą bronić strzał – by posłać ją w światło bramki. Rykoszet pomógł zmieścić ją poza zasięgiem Jarosa.
W zdecydowanie bardziej wyrównanej drugiej połowie Mateusz Kochalski w końcu mógł pokazać umiejętności, choć jego trzy interwencje przez pół godziny nie wymagały też wielkiego wysiłku. Dopiero w 78. minucie popisał się świetną paradą, zamykając bliski słupek przed strzałem Don-Angelo Konadu.
Niestety, błyskawicznie z pozytywnego bohatera Polak stał się słabym ogniwem: już minutę później do strzału doszedł Oscar Gloukh i Kochalski powinien był interweniować lepiej, piłka wśliznęła mu się po rękawicy do bramki.
I nie był to wcale koniec ciosów przyjezdnych, ponieważ po chwili strzał nie do obrony posłał Anton Gaaei, dając pierwsze w meczu prowadzenie Ajaxu. Dynamika natychmiast odwróciła się na korzyść gości, którzy zdołali domknąć spotkanie w 90. minucie, precyzyjnym strzałem Gloukha po ziemi. Choć byli na ostatnim miejscu, zawodnicy Ajaxu teoretycznie mogą jeszcze awansować, jeśli wygrają dwa kolejne mecze.

