W pierwszym kwadransie spotkania rozgrywanego na słynnym Santiago Bernabeu przewagę mieli gospodarze, ale niespodziewanie lepsze okazje stworzyli sobie rywale z Turynu. Niefrasobliwość w defensywie mogła kosztować Los Blancos szynką utratę gola, ale po strzałach Westona McKennie'ego czy Federico Gattiego refleksem popisywał się niezawodny Thibaut Courtois.
W końcu ciężar gry przeniósł się na drugą stronę boiska, a dwie szanse miał Aurelien Tchouameni. Francuz najpierw przegrał jednak pojedynek z włoskim bramkarzem, a po chwili jego uderzenie głową przeleciało nad poprzeczką. Michele Di Gregorio wciąż miał ręce pełne roboty, ratując drużynę choćby po strzale Brahima Diaza. Blisko otwarcia wyniku był także aktywny Vinicius, ale jego uderzenie po rykoszecie minęło słupek o centymetry.

Podopieczni Xaviego Alonso nie zamierzali się zatrzymywać, a przed przerwą oko w oko z golkiperem stanął jeszcze Kylian Mbappe. Napastnik, który znajduje się w wyśmienitej formie, nie zdołał jednak pokonać równie świetnie spisującego się Di Gregorio, który zdecydowanie był bohaterem pierwszej połowy naprawdę dynamicznego widowiska.
Bellingham znów wielki
Po zmianie stron obraz gry nie zmieniał się, choć znów Real mógł ucierpieć przez swoje gapiostwo. Po jednym z kolejnych ataków zawodnicy Los Blancos stracili piłkę, a pojedynek biegowy niemal przez całe boisko stoczyli Eder Militao i Dusan Vlahović. Wytrącony nieco z rytmu serbski napastnik zdołał oddać strzał, ale belgijski bramkarz po raz kolejny pokazał wielką klasę.
Tuż przed upływem godziny gry Królewscy w końcu dopięli swego. Początkowo z trybun dało się usłyszeć jęk zawodu, gdyż strzał Viniciusa trafił w słupek. Po chwili zapanowała jednak wielka euforia, gdyż do odbitej futbolówki dopadł Jude Bellingham, zdobywając pierwszą bramkę w tym sezonie Ligi Mistrzów.

Najjaśniejszą postacią ostatniego fragmentu znów był Di Gregorio, który na wszelkie sposoby blokował dostęp do bramki Bianconerich. Real utrzymał jednak korzystny wynik do samego końca i mógł cieszyć się z wygranej oraz kompletu punktów po trzech kolejkach. Z kolei w Juventusie w najbliższych dniach może być nerwowo, w końcu zespół z Piemontu nie odniósł jeszcze zwycięstwa w tej kampanii Champions League, a w Serie A zajmuje miejsce poza strefą europejskich pucharów.