Żadna z tych drużyn nie jest monolitem, jaki oglądali kibice za najlepszych czasów. A jednak mecz będącego w dołku Realu Madryt z odbudowującym pozycję Manchesterem City musiał być hitem ostatniego dnia Ligi Mistrzów w 2025 roku. Wypełnione Estadio Santiago Bernabeu wyczekiwało uczty, nawet jeśli z niepokojem.
Sprawdź szczegóły meczu Real Madryt – Manchester City

Dobry start Realu
Emocje były gorące już na starcie, ponieważ sędzia Clement Turpin po dwóch minutach wskazał na wapno: rzut karny miejscowych. A jednak nie, weryfikacja potwierdziła, że faul Matheusa Nunesa na Viniciusie miał miejsce przed linią pola karnego. Uderzenie Valverde było niezłe, lecz po rykoszecie minęło światło bramki.
Real wyglądał zdecydowanie lepiej w pierwszym kwadransie i mógł to potwierdzić w 7. minucie. Prawą flanką imponująco ruszył Rodrygo, przerzucił do Viniciusa na drugim końcu bramki i Brazylijczyk nieznacznie się pomylił.
City próbowało się odgryźć głównie atakiem pozycyjnym, co nie przynosiło efektów i z czasem pozwoliło Realowi ponownie sprowadzić zagrożenie na gości. W 28. minucie piłka przeszła z lewej obrony, przez środek i na prawą, gdzie szarżował Rodrygo. Mógł dogrywać, ale wolał kończyć sam i zmieścił piłkę pod interweniującym Donnarummą, otwierając wynik.
City odpowiedziało po stałych fragmentach
Ostatni kwadrans pierwszej połowy należał jednak do City. Co nie udało się z akcji, to przyszło po stałych fragmentach. Najpierw w 38. minucie rzut rożny doprowadził do dobrej główki Gvardiola, Courtois wybił przed siebie, a tam Nico O’Reilly doskoczył i dobił do siatki.
Chwilę później Real ruszył z kontrą, ale zawodnicy City reklamowali powalenie Haalanda przed bramką przez Rudigera. VAR przychylił się do ich opinii, a przywołany przed ekran Turpin podzielił tę opinię: rzut karny. Erling Haaland nabiegł wolno, ale bezbłędnie umieścił piłkę w siatce w 43. minucie. Gdy zaś wybiło 45 minut, Courtois bronił w jednej akcji uderzenia i Norwega, i Rayana Cherkiego.
Początek drugiej odsłony mógł być korzystny dla Realu, który uwolnił się z uścisku City, wyprowadził bardzo dobrą kontrę i tylko finalizacja Jude’a Bellinghama była daleka od ideału. Przelobował co prawda Donnarummę, ale bramkę też. To mogło być bardzo kosztowne, ponieważ Obywatele byli przy piłce częściej i tworzyli lepsze sytuacje niż gospodarze.
Tuż po upływie godziny Jeremy Doku mógł podwyższyć prowadzenie gości. Dopiero na kwadrans przed końcem ponownie kibice Królewskich byli o włos od ryknięcia z radości. Najpierw z wolnego w mur uderzał Arda Guler, tuż po nim niecelnie głową strzelał Vinicius Jr po świetnej wrzutce Rodrygo. Na pięć minut przed końcem Endrick zaliczył lepszą główkę, ale trafił tylko w poprzeczkę.

