"Obejrzałem ten mecz jeszcze raz i to nie było dobre spotkanie. Zagraliśmy słabo" - powiedział Frank dziennikarzom w stolicy Francji, odnosząc się do niedzielnej porażki 1:4 na stadionie Arsenalu w Premier League.
"Było dużo zaangażowania, ale tego dnia nie potrafiliśmy tego przełożyć na grę, a najbardziej rozczarowujące było to, że nie byliśmy w stanie podjąć walki. Teraz czeka nas wyjazdowy mecz z kolejną z najlepszych drużyn w Europie, więc to świetne wyzwanie, do którego jesteśmy w pełni gotowi. Jestem przekonany, że pokażemy się z dobrej strony i wrócimy na właściwe tory" - powiedział.
Spurs, którzy w sierpniu przegrali po rzutach karnych z PSG w Superpucharze UEFA, rozpoczęli sezon w nierównym stylu, ale po połowie fazy ligowej w najważniejszych europejskich rozgrywkach klubowych zajmują dobrą pozycję.
Zwycięzca zeszłorocznej Ligi Europy nie przegrał jeszcze żadnego z czterech spotkań i zajmuje 10. miejsce w tabeli 36-zespołowej stawki z dorobkiem ośmiu punktów – o jeden mniej niż aktualny mistrz, PSG.
Jednak wygrana 4:0 na stadionie Kopenhagi w ostatnim meczu w Lidze Mistrzów to jedyne zwycięstwo w pięciu ostatnich spotkaniach we wszystkich rozgrywkach.
Od końca września Tottenham wygrał tylko trzy z jedenastu meczów, a w tej serii znalazła się także porażka derbowa z Chelsea, co sprawiło, że presja na Franku nieco wzrosła.
"Częścią tej pracy jest mierzenie się z takimi wyzwaniami" - powiedział Duńczyk, który wie, że potrzebuje czasu, by wdrożyć swoje pomysły po objęciu zespołu przed tym sezonem, zastępując Ange Postecoglou.
"Oczywiście chciałbym siedzieć tutaj po zwycięstwie z Arsenalem, ale częścią tej pracy jest radzenie sobie z niepowodzeniami i wyciąganie z nich wniosków. Wiem, jak budować drużynę i zrobimy to. Po drodze będziemy się uczyć, a najważniejsze jest wyciąganie wniosków z trudnych momentów."
Tymczasem francuski napastnik Randal Kolo Muani, wypożyczony z PSG, liczy na to, że uda mu się wpłynąć na losy meczu przeciwko macierzystemu klubowi, wciąż czekając na pierwszego gola w barwach Spurs.
"Kolo bardzo się cieszył z dołączenia do Tottenhamu i my także byliśmy zadowoleni, ale potem doznał stłuczenia uda, później złamał szczękę, a do tego przyszedł do nas nie w pełni przygotowany fizycznie, więc musiał nadrabiać zaległości" - wyjaśnił Frank. "Jestem jednak przekonany, że z każdym meczem będzie prezentował się coraz lepiej".
