Do przerwy w Mediolanie Barcelona przegrywała 0:2. Jednak w drugiej połowie gole strzelili Eric Garcia, Dani Olmo i Raphinha. "Duma Katalonii" wyszła na prowadzenie. W doliczonym czasie na 3:3 wyrównał Francesco Acerbi, a w dogrywce zwycięską bramkę na 4:3 zdobył Davide Frattesi.
"Graliśmy cały czas nasz futbol i złapaliśmy odpowiedni rytm. Wyglądało to naprawdę fajnie. Byliśmy bliscy awansu i z tego powodu to boli trochę bardziej. Jestem jednak dumny z tych młodych chłopaków. Dla większości z nich to początek kariery. Dziś przegrali i będzie im trochę smutno. Wszyscy z nich udowodnili, że wygrają ten puchar jeszcze kilka razy w życiu. Świat się dzisiaj nie kończy" – powiedział Szczęsny na antenie Canal Plus Sport.
Pod koniec drugiej połowy sędzia Szymon Marciniak podyktował rzut karny, gdy obrońca Barcelony Pau Cubarsi ostrym wejściem zatrzymał Lautaro Martineza. Hakan Calhanoglu z rzutu karnego strzelił pewnie w prawy dolny róg bramki, a Szczęsny rzucił się w złą stronę.
"Wolałbym nie szukać wymówki w pracy Szymona Marciniaka. Mi z boiska wydawało się, że nie było karnego, ale podobno Pau nie dotknął piłki" – wspomniał bramkarz.
W niedzielę Barcelona zmierzy się z Realem Madryt w meczu na szczycie ligi hiszpańskiej.
"Nie trzeba nas motywować na El Clasico, które może przesądzić o tym, kto zdobędzie mistrzowski tytuł. Mamy przed sobą wielki mecz i wierzę, że zespół pozbiera się pod względem mentalnym i fizycznym, żeby w niedzielę grać na najwyższym poziomie i wygrać ten bardzo ważny mecz" – zakończył Szczęsny.
W zeszłym tygodniu był remis 3:3, więc Inter w dwumeczu wygrał 7:6.