Saga z udziałem Zielińskiego toczy się od wielu miesięcy. Kontrakt Polaka w klubie spod Wezuwiusza wygasa z końcem tego sezonu, a ten nie jest chętny go przedłużyć. Tym samym po sezonie będzie mógł odejść za darmo, a Napoli nie ma wielkiego interesu w promowaniu go na boisku.
Istaniało więc ryzyko, że Zieliński zostanie odesłany na trybuny i w bardzo ważnym okresie dla reprezentacji Polski, która w marcu zagra baraż o udział w Euro 2024, nie będzie miał rytmu meczowego. Na razie taki scenariusz sprawdza się w Lidze Mistrzów.
Napoli awansowało bowiem do fazy pucharowej tych rozgrywek i z drugiego miejsca w swojej grupie w 1/8 finału trafiło na Barcelonę. Polscy kibice mogli oczekiwać bezpośredniego starcia dwóch najbardziej znanych polskich piłkarzy z pola - Zielińskiego i Roberta Lewandowskiego. Okazuje się jednak, że na pewno do niego nie dojdzie.
Każdy klub, który awansował do fazy pucharowej Champions League po zamknięciu okna transferowego musiał zgłosić listę zawodników uprawnionych do gry w tych rozgrywkach. Na takiej liście musiało znaleźć się 25 nazwisk, z konkretną liczbą wychowanków klubu oraz zawodników wychowanych piłkarsko w kraju, z którego należy klub. Zielińskiego na takiej liście zabrakło.
Oznacza to, że na pewno nie zagra on w Lidze Mistrzów, bez względu na to, jak daleko Napoli w niej zajdzie. Nawet jeśli awansuje do finału bądź będzie miało wielki problem z kontuzjami, Zieliński nie będzie uprawniony do gry.
Włoskie media przewidują, że Polak po zakończeniu sezonu podpisze kontrakt z Interem Mediolan.