Po dotkliwej porażce 1:4 z RC Lens na własnym stadionie w miniony weekend, Monaco liczyło na szybką odpowiedź i już po sześciu minutach wydawało się, że zdobyło pierwszego gola w meczu. Jednak George Ilenikhena oraz kibice gości musieli obejść się smakiem, bo trafienie napastnika zostało anulowane z powodu spalonego.
Sprawdź szczegóły meczu Rennes - Monaco

Frustracja przerodziła się w złość w 20. minucie, gdy Mahdi Camara idealnie dośrodkował w pole karne, a Abdelhamid Ait Boudlal popisał się efektownym wolejem otwierającym wynik. Monaco, które wyraźnie nie mogło złapać rytmu, dopiero po półgodzinie gry zmusiło Brice’a Sambę do interwencji, gdy główka Ansu Fatiego została bez problemu złapana przez bramkarza Rennes.
Była to jedyna groźna akcja zespołu Sebastiena Pocognoliego w rozczarowującej pierwszej połowie. Na ławce rezerwowych z niecierpliwością czekał jednak Paul Pogba, który wracał po dwuletniej dyskwalifikacji za doping, co zapowiadało jeszcze spore emocje.
Pogba był jednak tylko obserwatorem, bo Monaco ugięło się pod naporem Rennes już trzy minuty po przerwie. Tym razem autor asysty z pierwszej połowy sam wpisał się na listę strzelców. Camara znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie, wykorzystując prezent od Lukasa Hradecky’ego, który wybił mocny strzał Musy Al-Taamariego wprost pod nogi pomocnika Rennes. Camara głową skierował piłkę do siatki.
Tylko szybka reakcja Mohammeda Salisu uchroniła Monaco przed kolejną stratą gola, gdy wybił piłkę po główce Breela Embolo z linii bramkowej. Jednak nadzieje Monaco na odrobienie strat praktycznie zgasły w 66. minucie, gdy sędzia Hakim Ben El Hadj pokazał bezpośrednią czerwoną kartkę Denisowi Zakarii za niebezpieczny faul na Estebanie Lepaulu.
Jeśli pierwsza od lutego 2024 seria trzech zwycięstw Rennes w Ligue 1 nie była jeszcze pewna, to stało się to siedem minut później. Były zawodnik Monaco, Embolo, głową wykończył dośrodkowanie Przemysława Frankowskiego, nie dając szans Hradecky'emu. Polak w całym meczu wypracował aż pięć okazji bramkowych kolegom.
Upokorzenie Monaco dopełniło się w 83. minucie, gdy Ludovic Blas pewnie wykorzystał rzut karny po faulu Kassouma Ouattary na Camarze w polu karnym. W tym kontekście wejście Pogby na ostatnie minuty czy nawet gol Miki Bieretha na otarcie łez nic nie zmieniały.
Awansując tymczasowo do czołowej piątki w tak efektownym stylu, Czerwono-Czarni zdecydowanie odżywili swoje nadzieje na powrót do Ligi Mistrzów UEFA. Tymczasem fatalna seria Monaco trwa. Les Monegasques wygrali tylko trzy z ostatnich 11 spotkań we wszystkich rozgrywkach.

