Spekulacje na temat jego przyszłości wywołał sam 57-letni szkoleniowiec podczas rozmowy w programie Telefoot. W trakcie quizu "prawda czy fałsz" przyznał, że kontaktował się z nim klub z Arabii Saudyjskiej. "Coś się wydarzyło. Nie będę wymieniał nazw. Ale wszyscy wiedzą, jaka jest moja sytuacja. Gdy tylko zdecyduję się odejść z kadry, a to się nie zmienia, będę wolny. Niczego nie wykluczam" - powiedział Deschamps.
Te słowa tylko wzmocniły przypuszczenia, że chodzi właśnie o Al Ittihad. To klub, który miesiąc temu zastąpił francuskiego stratega Laurenta Blanca portugalskim trenerem Sergio Conceicao. Władze azjatyckiego zespołu chciałyby sprowadzić na ławkę kolejnego uznanego francuskiego fachowca jako głównego trenera.
Deschamps jednak nie zamierza podejmować decyzji w pośpiechu. Jego priorytetem pozostaje reprezentacja Francji oraz zbliżające się eliminacje i sam mundial. W kuluarach zachowuje spokój, cały czas skupia się na pracy z Les Bleus. W ośrodku treningowym Clairefontaine przypomniał współpracownikom, że najważniejsze jest teraz zwycięstwo nad Ukrainą, a nie rozważania na temat swojej przyszłości.
Francuski trener przyznał też, że po czternastu latach na ławce kadry rozważa nowy rozdział w życiu. "Nie zamykam sobie żadnych drzwi" - mówił już wcześniej. "Na razie nie mam żadnych planów. Zobaczę, jakie pojawią się propozycje. Pozostawiam sobie wszystkie opcje otwarte, z wyjątkiem prowadzenia innej reprezentacji".
Deschamps nie ukrywa, że dobrze zna saudyjską najwyższą ligę, gdzie w barwach al-Hilal gra także jego podopieczny Theo Hernandez. Nigdy nie wypowiadał się o niej krytycznie. Postrzega ją jako rozgrywki, które mogą zapewnić odpowiedni poziom zawodnikom z Francji. Oprócz zainteresowania z Półwyspu Arabskiego otrzymał też kilka nieformalnych propozycji z Europy. W każdym razie jego przyszłość prawdopodobnie rozstrzygnie się po Mistrzostwach Świata. Kontrakt Deschampsa z reprezentacją Francji wygasa 20 lipca, czyli dzień po finale.