W hiszpańskim Elche każdy wynik inny niż wygrana gospodarzy byłby sensacją. I choć Gruzini potrafili już nadgryźć niejednego faworyta, to w sobotni wieczór La Furia Roja musiała udowodnić swój prymat w grupie E.
Sprawdź szczegóły meczu Hiszpania – Gruzja

Różnica potencjałów ujawniła się od pierwszych zagrań i trybuny Estadio Manuel Martínez Valero domagały się rzutu karnego już po pięciu minutach. Sędzia chciał przyznać rzut wolny, ale po interwencji VAR gospodarze dostali figę i musieli napierać dalej.
Po 17 minutach Mikel Oyarzabal uderzał głową niecelnie po świetnej akcji zespołowej i dopiero w 25. minucie udało się złamać przyjezdnych z Kaukazu. Po rzucie rożnym Pedri posłał ciasteczko w pole karne, Robin Le Normand doskonale uniknął spalonego, a przed samą bramką oddał do Yeremiego Pino, który otworzył wynik.
Parę minut później Hiszpanie byli już pewni, że dostaną rzut karny: Mamardaszwili powalił Ferrana i sędzia wskazał na wapno. Tym razem powtórki wskazały na dyskusyjność decyzji, ale decyzję podtrzymano. Poszkodowany sam podszedł do wykonania i nie dał rady, golkiper zatrzymał go w poczuciu wymierzenia sprawiedliwości.
Przewaga Hiszpanów nie była dla nikogo zdziwieniem, za to bezradność Gruzji w ofensywie mogła zaskakiwać. Zespół znany z szybkiego ruchu na połowę rywala tym razem nie robił prawie nic na połowie rywali, tymczasem w 33. minucie Pedro Porro zza pola karnego napotkał na kolejną świetną interwencję Mamardaszwilego.
Po zmianie stron nie było mowy o zmianie kierunku: póki wynik był na styku, La Roja napierała na rywali, by uzyskać komfortowe prowadzenie. W 53. minucie Porro błysnął ponownie, uderzając z dużej odległości w dalszy słupek. Dobijał Oyarzabal i... obił obramowanie po drugiej stronie. Bramka była zaczarowana? Nic z tych rzeczy, 10 minut później rzut wolny skończył się rakietą Oyarzabala w okno obok muru.
Losy meczu były zamknięte, choć i przy skromniejszym wyniku Gruzini w sobotni wieczór nie wyglądali na zdolnych postraszyć gospodarzy. Mecz toczył się w tercji przyjezdnych, gdzie Hiszpania zbliżała się do 700 celnych podań, komfortowo trzymając rywali w ryzach przy śpiewach trybun. W końcówce jeszcze Mikel Merino wypuścił Ferrana na bramkę, lecz ten pozostał bez gola po czwartej udanej paradzie Mamardaszwilego.
