Strzelanie rozpoczęło się już w 7. minucie, kiedy Kai Wagner płasko rozegrał rzut rożny, piłka trafiła do Quinna Sullivana, który pięknym strzałem otworzył wynik spotkania. W pierwszej połowie zdecydowanie groźniejsi byli gospodarze i dopięli swego w samej końcówce.
Obrona Interu Miami przysnęła w defensywie, a Lujan kompletnie zlekceważył piłkę, która zmierzała w jego stronę, co sprawiło, że Tai Barbio podwyższył prowadzenie w 44. minucie po mocnym uderzeniu.
W pierwszej godzinie gry nic nie zapowiadało, że goście wrócą do rywalizacji, ale dokładnie w 60. minucie zaliczyli kontaktowego gola. Tym razem to obrońcy Philadelphii popełnili błąd, zostawiając kompletnie niepilnowanego Tadeo Allende, który strzałem głową zmienił wynik na 2:1.
W 70. minucie, po kopii akcji bramkowej na 1:2, bramkę dla Interu strzelił Segovia, ale w tym przypadku był na zdecydowanym spalonym i gol został anulowany, a chwilę później było już 3:1. Ponowne zamieszanie w defensywie gości wykorzystał Barbio.
Gdy wydawało się, że Inter Miami nie znajdzie sposobu na znalezienie drogi do siatki, to Leo Messi dał tlen swojej drużynie w 87. minucie po pięknym strzale bezpośrednio z rzutu wolnego, którego nie obronił bramkarz gospodarzy, mimo że miał piłkę na rękawicach. Dużą pracę w tej akcji wykonał Luis Suarez, który zasłaniał pole widzenia.
Gospodarze w końcówce mieli dwie znakomite szanse. Najpierw świetnie interweniował Ustari, a następnie poprzeczka uratowała go przed stratą gola. Inter Miami zdołał wyrównać w ostatniej minucie doliczonego czasu gry po pięknym uderzeniu Segovii z linii pola karnego.
W tabeli Konferencji Wschodniej na czele znajduje się Philadelphia Union, która ma 30 punktów na swoim koncie. Inter Miami do tej pory zgromadził 23 "oczka" i zanotował czwarty z rzędu mecz ligowy bez zwycięstwa.