Piątkowy mecz Legii Warszawa z Pogonią Szczecin był jednym z kluczowych momentów dla obu drużyn, by utrzymać się w grze o podium. Remis trzyma Pogoń o sześć oczek pod Lechem zanim ten jeszcze rozegra swój mecz, z kolei Legia może stracić piąte miejsce na rzecz Górnika i nawet brązowy medal oddala się szybko. Trener przekonywał jednak, że w sukces wciąż wieży.
"Od nas już nie zależy czy zdobędziemy mistrzostwo Polski. Naszym celem jest po prostu wygranie ośmiu pozostałych meczów" – powiedział po spotkaniu Goncalo Feio. Sęk w tym, że Legia z wygrywaniem ma poważne problemy. Nie tylko pod wodzą Feio nie zdołała wygrać z nikim ze ścisłej czołówki – w tym z Portowcami – ale też z pięciu ostatnich kolejek wycisnęła tylko pięć oczek. W serię ośmiu wygranych do końca sezonu trudno więc uwierzyć.
Jak zwykle po trudnym wyniku, portugalski trener miał istotny argument: Wojskowi walczą na trzech frontach, a ławka nie jest z gumy. "Jesteśmy jedynym zespołem w kraju, który dalej gra na trzech frontach. Z punktu widzenia czysto wynikowego – ciężko jest to ocenić. Jest łatwiej jeśli chodzi o rozwój piłkarzy, drużyny, jednostek i zespołu. W piłce oddzielenie między wynikiem a poziomem gry istnieje. To nie jest nigdy równe. Czasami grasz trochę lepiej niż punktujesz, czasami na odwrót" – analizował na gorąco Portugalczyk.
Zdobycz punktowa zostawia ogromny niedosyt, za to bardzo chwali rozwój poszczególnych zawodników. "Śledzę te dane na bieżąco. Nasza drużyna wciąż się rozwija. Poszczególni piłkarze mają rekordowy sezon pod względem goli, asyst czy liczbę rozegranych minut. Mamy też młodą grupę zawodników, którzy stali się częścią pierwszej drużyny" – wyliczał trener Legii, nie bez racji.
Nie ma jednak wątpliwości, że postępem indywidualnym zawodników nie zaspokoi oczekiwań ani kibiców, ani zarządu. Dlatego nadrzędnym celem staje się Puchar Polski jako droga do Ligi Europy, a ten zbliża się bardzo szybko. Już w środę 2 kwietnia Legia pojawi się na Stadionie Śląskim i Ruch Chorzów zrobi wszystko, by wyjść zwycięsko z półfinału tak samo, jak przeciwko Koronie Kielce. "Musimy się znów pozbierać. W środę gramy o trofeum. Nie ma czasu na lamentowanie. Musimy awansować do finału Pucharu Polski" – zadeklarował Goncalo Feio.