Zaczęło się od sygnału w rumuńskich mediach, że Wojskowi złożyli ofertę Eduardowi Iordanescu. Nie ma w tym zaskoczenia, chcieli go skusić już wcześniej, wówczas bez powodzenia. Stopniowo wpływają kolejne potwierdzenia, że szkoleniowiec jest coraz bliżej Łazienkowskiej, a Piotr Koźmiński z Goal.pl uznał sprawę za przesądzoną na 99 procent.
Nieoficjalnie mówi się, że do prezentacji nowego trenera ma dojść w ten weekend, a Rumun zgodził się na pensję ok. 40 tys. euro miesięcznie (170 tys. zł), czyli 480 tys. rocznie (2 mln zł). W umowie mają być zawarte bonusy za dobre występy w Europie, ale główny cel pozostaje niezmienny: powrót na szczyt Ekstraklasy.
46-latek z Bukaresztu rozpoczynał karierę trenerską 15 lat temu w FCSB (aktualny mistrz) jako asystent. Właśnie z tą drużyną lata później sięgnął po mistrzostwo kraju i superpuchar Rumunii, który wcześniej wygrał również prowadząc CFR Cluj. Z oboma klubami żegnał się w atmosferze konfliktu z właścicielami. Większość pracy szkoleniowej wykonywał w Rumunii, choć prowadził też CSKA Sofia.
W ostatnich latach był znany z roli selekcjonera Rumunii. Jego największym sukcesem był awans an Euro 2024. Jego drużyna w trudnej grupie wygrała z Ukrainą, przegrała z Belgią i zremisowała ze Słowacją. Udało się wyjść z wyrównanej grupy, ale później przyszła porażka z Holandią 0:3. Od tego czasu pozostaje bez pracy.