Sebastian Kerk zdobył dla Arki obie bramki w wygranym w Gdyni 2:1 sobotnim wieczornym meczu ekstraklasy z drugą w tabeli Cracovią – pierwszą z główki, drugą z rzutu wolnego. "Byłem pewien, że trafię z wolnego. Piłka poszła idealnie tam, gdzie chciałem" - zapewnił piłkarz gospodarzy.
"To było dla nas bardzo ważne spotkanie i bardzo ważne zwycięstwo odniesione we wspaniałej atmosferze z trudnym rywalem. Tym bardziej istotne, że drużyny, które są za nami w tabeli, nie wygrały swoich meczów" – powiedział po ostatnim gwizdku Kerk.
Pomocnik żółto-niebieskich podkreślił, że jego drużyna była skoncentrowana od pierwszej minuty pojedynku Arka-Cracovia i wróciła do swoich podstaw.
"Walczyliśmy i byliśmy agresywni. Może nie było to najpiękniejsze spotkanie. Koledzy mówili, że taki jest właśnie polski futbol, ale najważniejsze, że je wygraliśmy i jesteśmy szczęśliwi. Cieszymy się też, że mogliśmy podarować to zwycięstwo naszym fanom, którzy są niesamowici i stwarzają wspaniałą atmosferę. Potrzebujemy ich, bo są naszym 12. zawodnikiem" – podkreślił.
31-letni piłkarz zdobył zwycięską bramkę w 84. minucie, trafiając z 18 metrów z rzutu wolnego w "okienko" bramki Cracovii. Uznał jednak, że nie był to najpiękniejszy gol w jego karierze.
"Strzeliłem do tej pory wiele bramek z rzutów wolnych. Ta była piękna, ale zdarzało mi się zdobywać ładniejsze niż dzisiaj. Byłem bardzo skoncentrowany i patrzyłem na golkipera. Moim zdaniem piłka była zbyt blisko bramki, aby móc posłać ją nad murem, dlatego zdecydowałem się uderzyć ją tam, gdzie stał bramkarz - w górny narożnik. I piłka poszła idealnie tam, gdzie chciałem" – przyznał.
W Arce specjalistą od stałych fragmentów jest ponadto Hiszpan Marc Navarro, który także znalazł się blisko ustawionej przed polem karnym piłki, ale ostatecznie uderzył Niemiec.
"W tym tygodniu trenowaliśmy razem rzuty wolne. W poprzednim ligowym meczu u siebie z Koroną Kielce wykonywał je Marc, jednak dzisiaj od początku czułem się bardzo dobrze. Na ostatnim treningu też strzeliłem wiele bramek z wolnego i byłem pewien, że trafię także w tej sytuacji" – stwierdził.
Navarro miał jednak udział przy pierwszym golu, bowiem padł on już w 12. minucie po jego dośrodkowaniu z prawej strony. "To była moja pierwsza bramka strzelona z główki. Nikt nie chce mi wierzyć, ale ja naprawdę bardzo dobrze gram głową. Jak nikogo nie ma w pobliżu" – zażartował.
Kerk trafił do siatki po prawie dwóch miesiącach. 9 sierpnia zdobył pierwszą bramkę w wygranym także 2:1 w Gdyni spotkaniu z Pogonią Szczecin. W obu spotkaniach był wiodącą postacią i zaliczył najlepsze noty Flashscore spośród wszystkich piłkarzy na boisku.
"Zawsze fajnie jest zdobyć bramkę, jest to miłe, bo nie ma nic lepszego, ale lubię też dać asystę. Najważniejsze, że te gole dały nam zwycięstwo, które odnieśliśmy grając jak prawdziwy zespół. Wykonaliśmy dobrą robotę i jestem dumny z drużyny. To jest przecież sport zespołowy, a nie indywidualny" – zauważył.
Gdynianie zdecydowanie lepiej radzą sobie na własnym stadionie, gdzie zanotowali trzy zwycięstwa i dwa remisy. Z kolei na wyjeździe beniaminek ekstraklasy w sześciu spotkaniach wywalczył zaledwie punkt.

"Mamy problem podczas wyjazdów i sami w szatni zadajemy sobie pytanie, dlaczego tak jest. I odpowiedź wcale nie jest łatwa. Może powinniśmy oddać rywalom piłkę i dać im szansę popełniania błędów, bo na początku, jeśli próbujemy skonstruować akcję, to gospodarze nas naciskają. Może lepiej gdybyśmy to my założyli wysoki pressing? Jesteśmy intensywni i ciężko się przeciwko nam gra" – analizował na bieżąco Kerk.
Piłkarz zdradził, że chciałby w tych rozgrywkach zdobyć co najmniej 10 bramek. "Na początku sezonu grałem trochę bardziej ofensywnie, bo byłem wystawiany na pozycji numer 10, czyli tuż za napastnikiem i miałem więcej okazji do strzałów. Teraz moja rola, w układzie z trzema zawodnikami z przodu, trochę się zmieniła, ale potrafiłem się do tego dostosować" - podsumował.