Widzew Łódź - Korona Kielce (17:30)
Lech Poznań - Radomiak Radom (4:1)
Początek spotkania należał do zawodników Lecha Poznań, którzy od pierwszych minut przejęli inicjatywę. Długo czekaliśmy jednak na pierwszą klarowną okazję do zdobycia gola, bowiem co prawda "Kolejorz" miał dużą przewagę, ale niewiele z niej wynikało. Po raz pierwszy kibicom mocniej zabiły serca dopiero w 36. minucie, kiedy Capita wpadł dynamicznie z piłką w pole karne, oddał groźny strzał na bramkę, jednak z jego próbą wyśmienicie poradził sobie Bartosz Mrozek.
W 43. minucie sędzia po analizie VAR wskazał na jedenasty metr. Piłkę ręką we własnym polu karnym zagrał bowiem Kingue. Do jedenastki podszedł nie kto inny, jak Mikael Ishak. Piłka w lewy róg, bramkarz w przeciwnym i mieliśmy otwarcie wyniku tej rywalizacji. Tym samym na przerwę schodziliśmy z jednobramkowym prowadzeniem dla gospodarzy. Druga połowa rozpoczęła się od zdecydowanych ataków Lecha. I tym razem na efekty długo nie musieliśmy czekać. Już w 52. minucie Lech przeprowadził zabójczy kontratak. Ishak pomknął prawą stroną boiska, zagrał w polu karnym do Rodrigueza, a ten z kilku metrów dopełnił formalności. Dziewięć minut później było już 3:0. Lopes fatalnie zagrał we własnym polu karnym, a błąd zawodnika Radomiaka bez problemu wykorzystał Ishak, który zanotował tym samym dublet. Mieliśmy więc już trzybramkowe prowadzenie Lecha i w zasadzie rozstrzygnięcie losów spotkania.
W 63. minucie Radomiak był blisko bramki kontaktowej. Zie Ouatarra zdecydował się na strzał z dystansu, ale trafił tylko w poprzeczkę. Dwie minuty później przez moment było 4:0 dla Lecha. Tak, nie pomyliliście się - przez moment, bowiem trzecie trafienie Ishaka zostało anulowane przez VAR z powodu pozycji spalonej, na której znajdował się Palma w chwili podania do Szweda.
W 73. minucie w końcu szczęście uśmiechnęło się do Radomiaka. Ouatarra dośrodkował piłkę z prawej strony na głowę Balde, a ten dopełnił formalności i zdobył bramkę na 3:1 dla gości. W kolejnych minutach mecz się uspokoił. Nie oglądaliśmy już wielu okazji podbramkowych, aż do 89. minuty spotkania. Wówczas wynik spotkania ustalił Yannick Agnero, który po podaniu Palmy zdobył czwartą bramkę dla "Kolejorza" w tej rywalizacji.
