Więcej

Niels Frederiksen po porażce z Arką: mecz zmienił się po czerwonej kartce

Niels Frederiksen po porażce z Arką: mecz zmienił się po czerwonej kartce
Niels Frederiksen po porażce z Arką: mecz zmienił się po czerwonej kartcePressFocus / ddp USA / Profimedia

Trener piłkarzy Lecha Poznań uznał, że mecz ekstraklasy z Arką w Gdyni zmienił się po czerwonej kartce w 54. minucie dla Timothy’ego Oumy. "Mimo wszystko to nie był powód, aby grając nawet jednego zawodnika mniej, stracić trzy gole" – powiedział po porażce 1:3 Niels Frederiksen.

Lech objął prowadzenie w 15. minucie po ładnej akcji i strzale głową Pablo Rodrigueza, ale gra mistrza Polski posypała się w drugiej połowie po czerwonej kartce dla Kenijczyka Oumy.

"Do tego momentu mieliśmy kontrolę nad meczem, ale wszystko zmieniło się po zejściu Oumy. Mimo wszystko to nie był powód, aby grając nawet jednego zawodnika mniej, stracić trzy gole. Tak się jednak stało i przegraliśmy. Musimy od siebie wymagać więcej, zwłaszcza w obronie. Niektórych bramek bez wątpienia mogliśmy uniknąć" – ocenił Frederiksen.

Duński szkoleniowiec przekonywał, że jego piłkarz niesłusznie został wyrzucony z boiska. Szczególne zastrzeżenia miał do pierwszej żółtej kartki, pokazanej w 52. minucie.

"Z kolei przy drugim wejściu "Timo" zawodnik rywala krzyczał, jakby umierał na boisku. Jego zachowanie oraz reakcja ławki Arki miały wpływ na decyzję sędziego. Z pierwszą kartką absolutnie się nie zgadzam, a druga w dużej mierze podyktowana była reakcją gospodarzy" – dodał.

W Gdyni zabrakło najlepszego snajpera Lecha Mikaela Ishaka, który narzeka na drobną kontuzję, ale po przerwie na reprezentację powinien być gotowy do gry.

"Kilka dni wolnego na pewno nam się teraz przyda. Chodzi także o to, aby zawodnicy, przy zmęczeniu mentalnym spowodowanym dużą liczbą meczów, nabrali świeżości, również w głowach. Na pewno brakuje nam skuteczności, tracimy także za dużo goli, często w łatwy sposób. I nad tym musimy popracować. Uważam jednak, że zasłużyliśmy na więcej punktów niż mamy" – zaznaczył opiekun "Kolejorza".

Trener Arki Dawid Szwarga nie ukrywał, że wymaga od swoich zawodników bardzo dużo i czasami mogą czuć się przeładowani przekazywanymi im informacjami. Podyktowane jest to jednak jednym celem – chodzi o to, aby zagrać taki mecz jak w niedzielę.

"To było spotkanie na bardzo dobrym poziomie z obu stron. Ten mecz dobrze oglądało się z ławki trenerskiej, jak i z trybun. Oczywiście, czerwona kartka miała wpływ na przebieg rywalizacji, ale to nie oznacza, że zdobędzie się trzy bramki. Mieliśmy pełną kontrolę nad meczem, nie dość, że sami tworzyliśmy sytuacje, to nie dopuściliśmy Lecha do żadnej. Pokonanie mistrza Polski, zwłaszcza dla beniaminka, to zawsze duża sprawa. Mam nadzieję, że będzie to dla nas pozytywny bodziec" – przyznał.

Szkoleniowiec gospodarzy był także bardzo zadowolony z postawy drużyny po szybko straconej bramce.

"Cały czas konsekwentnie realizowaliśmy swój plan, nadal robiliśmy swoje. W poprzednich wyjazdowych meczach stracony gol trochę wybijał nas z rytmu i doprowadzał do odejścia od założeń. Za dużo było emocji, bo za szybko chcieliśmy wyrównać, co na poziomie ekstraklasy kończy się katastrofą. Tu zachowaliśmy chłodną głowę, ale była też energia i intensywność" – zauważył Szwarga.

Trzy bramki dla gospodarzy zdobył Edu Espiau, który ma już na koncie pięć ligowych trafień.

"Edu zdobył bramkę głową i prawą nogą, a pierwszego gola strzelił nim Sebastian Kerk. Espiau kapitalnie pracuje dla drużyny, a jest to podstawowy warunek, aby funkcjonować w Arce i grać regularnie. Hiszpan, pomimo słabszych momentów, zawsze dawał z siebie maksimum i myślę, że zagrał jeden z najlepszych meczów w swojej karierze. Cieszę się również, że doceniono Kamila Jakubczyka, który powołany został do kadry młodzieżowej" – podsumował trener gdynian.

Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen