Dopiero w Nowy Rok skończy 32 lata, a już stał się bohaterem dla wielu kibiców Motoru Lublin. Trener Mateusz Stolarski w 2024 roku wszedł z marszu w miejsce po Goncalo Feio, by wypracować z Motorem baraże i awans do Ekstraklasy, a następnie w tej Ekstraklasie skończyć jesień tuż za ścisłą czołówką.
Tak imponującego wyniku nie spodziewał się chyba nikt w Lublinie. Do tego Motor serwuje widzom grę pełną emocji, którą ogląda się lepiej niż ogromną większość ligowych rywali. W listopadzie, po serii pięciu meczów bez porażki, Stolarski został uznany szkoleniowcem miesiąca w PKO BP Ekstraklasie.
Nic zatem dziwnego, że w Lublinie świetnej serii przerywać nie zamierzają i właśnie udało się uzgodnić warunki przedłużenia umowy z trenerem do 30 czerwca 2027 roku, czyli jednej z najdłuższych w polskiej piłce. Sam Stolarski, co powtarza się w jego przypadku podczas każdej rozmowy z mediami, zaczyna od wskazania, jak wiele osób pracuje na osiągnięte wyniki.
"Nasze sukcesy nie byłyby możliwe bez wsparcia właściciela i ciężkiej pracy sztabu, całej drużyny, wielu osób w klubie i kibiców na trybunach. Przychodząc tutaj dwa lata temu, nie sądziłem, że ta historia nabierze takiego rozpędu, dzięki któremu wszyscy jesteśmy dumni z drużyny i czekamy na więcej. Obiecujemy, że damy z siebie wszystko i tak jak dotąd każdego dnia będziemy pracować na to, by Motor się nie zatrzymywał i pędził dalej przed siebie. Jestem dumny, że mogę być częścią takiego klubu. Mam nadzieję, że wszystko co najlepsze, dopiero przed nami" – powiedział przy okazji sobotniego przedłużenia współpracy.
Na razie Stolarski i jego piłkarze udali się na zasłużony odpoczynek, ale nie będzie go wiele. Już 6 stycznia drużyna wznawia treningi, 10 rozegra sparing z Wisłą Płock, a dzień później wylatuje na zgrupowanie do tureckiego Belek. Pierwszy mecz ligowej wiosny odbędzie się 1 lutego, a rywalem będzie Lechia Gdańsk.
