Manchester City – Liverpool, niedziela (17:30)
Aby próbować przewidzieć wynik tego spotkania, trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy mocno podrażniony mistrz Anglii zdążył już wyleczyć wszystkie rany. Za ekipą Arne Slota absolutnie fatalny miesiąc, w trakcie którego obrońcy tytułu przegrywali niemal seryjnie, w dodatku na wszystkich frontach. Do konfrontacji z Manchesterem City przystąpią jednak po wygranych nad Aston Villą i przede wszystkim Realem Madryt. Czy to wystarczy na zatrzymanie Erlinga Haalanda?
No właśnie, bo kwestia zdobycia punktów przeciwko Manchesterowi City w tym sezonie głównie rozbija się na zatrzymaniu Haalanda. Norweg nie zdobył bramki w tylko dwóch meczach tego sezonu Premier League – z Aston Villą i Tottenhamem. Oba te spotkania Obywatele przegrali, a jedynie mecz z Brighton skończył się ich porażką mimo trafienia Haalanda do siatki.
W samej lidze ma on na koncie 13 bramek, a drugim najlepszym strzelcem zespołu jest... Maxime Esteve z Burnley, który ma na koncie dwie bramki samobójcze, które powędrowały na konto ekipy Pepa Guardioli. Moim zdaniem The Reds nie dadzą rady powstrzymać Norwega przed kolejnymi trafieniami, a to będzie oznaczało, że o wywiezienie trzech punktów z Etihad będzie im bardzo ciężko. Zdecydowanie bardziej uwierzę za to w remis.
Pogoń Szczecin – Jagiellonia Białystok, niedziela (17:30)
To dwie z najciekawiej dla oka grających drużyn Ekstraklasy. Obie mają potężne aspiracje i równie potężny posmak porażki po ostatniej kolejce. Jaga uległa przed własną publicznością Rakowowi, zaś Pogoń została na chłodno ograna przez Wisłę w Płocku. A że potencjały obu zespołów są wyrównane, niech świadczy fakt, że wszystkie cztery ostatnie mecze kończyły się remisem po 90 minutach. Ostatni komplet punktów zgarnęła Pogoń jeszcze w 2023 roku.
O ile Duma Podlasia może wciąż śmiało celować w mistrzostwo Polski, o tyle Pogoń musi gonić, jeśli chce celować w cokolwiek poza Pucharem Polski. A wiemy, że w tych rozgrywkach nawet dojście do finału niczego im nie gwarantuje. Pod wodzą Thomasa Thomasberga Portowcy prezentują się faktycznie lepiej, choć Adrian Siemieniec na pewno widział, z jakim wyrachowaniem płocczanie ostatnio obudzili stare demony Pogoni: mając mniej z gry osiągnęli prowadzenie, a Portowcy zaczęli boksować w miejscu. W starciu tych zespołów nawet jeden przebłysk może odwrócić szalę, tylko kto nam go zaserwuje? To pytanie każe wyczekiwać niezłego widowiska.
Olympique Lyonnais – PSG, niedziela (20:45)
Rzadko wskazujemy mecze francuskiej Ligue 1 jako potencjalne hity weekendu, bo i Paris Saint-Germain w ostatnich latach zabijało atrakcyjność rozgrywek, pozwalając rywalom na walkę co najwyżej o drugie miejsce. Teraz jest inaczej: paryżanie mają poważne kłopoty kadrowe, a jeszcze przed stratą dwóch kolejnych zawodników we wtorkowym hicie Ligi Mistrzów mieli niewesoły bilans w lidze: wygrali tylko dwa z ostatnich pięciu meczów.
Jasne, pozostają niepokonani od półtora miesiąca na francuskim podwórku, ale przewaga na szczycie tabeli jest bardzo krucha. Między PSG a szóstym Lyonem są tylko cztery punkty różnicy i walka o szczyt Ligue 1 stała się fascynująca. Paulo Fonseca w Europie nie ryzykował podobnie do Luisa Enrique i kluczowych piłkarzy oszczędzał przeciwko Betisowi. Przegrał, ale było jasne, że w tym tygodniu dla OL liczy się jeden mecz, ten niedzielny. Wygrana może dać Lyonowi skok na drugie miejsce, a dla całej Ligue 1 oznaczać okazję do strącenia Paryża z tronu.