W meczu nie brakowało emocji, bo to goście dwa razy obejmowali w Białymstoku prowadzenie, a wygrywając 2:1 nie wykorzystali rzutu karnego tuż przed przerwą. Z kolei od 67. min grali w dziesiątkę, co Jagiellonia wykorzystała.
Opisując przebieg pierwszej połowy Siemieniec przyznał, że Jagiellonia nie miała kontroli nad tym, co działo się wtedy na boisku, a niejako plusem było to, iż jego zespół schodził do szatni przegrywając tylko 1:2.
"Zabrakło nam w pierwszej połowie organizacji, dyscypliny, konsekwencji taktycznej. Mieliśmy mało porządku na boisku, przez co - po stracie piłki - mieliśmy bardzo duże problemy i praktycznie każda nasza strata kończyła się w naszym polu karnym" - przyznał Siemieniec.
Zaznaczył, że wpływ na scenariusz meczu miał niewykorzystany przez Cracovię rzut karny i czerwona kartka.
"Oczywiście też trzeba to umieć wykorzystać i my dzisiaj to zrobiliśmy, podkręcaliśmy intensywność gry zmianami, zawodnicy, którzy wchodzili, dawali bardzo dobry impuls" - dodał.
Podsumowując spotkanie zwrócił jednak uwagę, że Jagiellonia wygrała wysoko kilka dni po trudnym, wyjazdowym meczu w Lidze Konferencji - z Silkeborgiem 1:0, rewanż w czwartek w Białymstoku - po zmianie nawierzchni, bo w Danii grała na sztucznej murawie, i po podróży, mając mało czasu na regenerację.
"Zatem duży szacunek i gratulacje dla mojego zespołu, bo widać było w nim dużo wiary, poświęcenia, determinacji, zaangażowania, walki do końca" - wskazał Siemieniec.

Natomiast trener Cracovii Luka Elsner zwrócił uwagę, że piłka nożna jest czasem trudna do zaakceptowania.
"Mieliśmy naszą solidną grę w pierwszej połowie, mogliśmy wygrywać do przerwy różnicą dwóch bramek, a w drugiej połowie w pewien sposób sami siebie zniszczyliśmy, co nie zmienia faktu, że Jagiellonia to naprawdę dobry zespół" - skomentował.
Zgodził się z oceną, że jego zespół przegrał niejako na własne życzenie, zrobił mnóstwo niezrozumiałych błędów. Jak dodał, nie wie, co było przyczyną takiego braku skupienia jego piłkarzy po przerwie, mówił, że to trudna i bolesna lekcja.
"Końcowy wynik na pewno jest wysoki, ale od jutra zaczynamy już przygotowania do piątkowego meczu z Widzewem, by u siebie zrewanżować się za tę porażkę" - dodał pochodzący ze Słowenii szkoleniowiec.